music

środa, 21 sierpnia 2013

~Rozdział 5 "Dark Past"

Przepraszam, że tak dawno nic nie dodawałam oraz że rozdział wyszedł taki krótki..


"Will You Be Strong For Me? "

[HimChan]
Widziałem jak Bang podnosi duży kamień i celuje nim we mnie, a dokładnie w moją głowę. Wcześniej nie sądziłem że będzie w stanie mnie zabić, jednak teraz od śmierci dzielił mnie jeden rzut. Po chwili zobaczyłem jak obszczerbiony głaz leci w moją stronę. Wziąłem ostatni, głęboki wdech czekając na koniec. Jednak on nie nastąpił, gdyż kamień minął moja głowę i poleciał o wiele metrów dalej.
Nie wiedziałem że Bang może być taki brutalny i okrutny, nie poznawałem go gdy tak się zachowywał. Teraz bardzo bałem się jego i tego co będzie. Kolejny raz poczułem ostry ból w plecach, kolejny raz Bang kopnął mnie w to miejsce. Przestraszony i cały ranny skuliłem się, czekając aż YongGuk zakatuje mnie na śmierć. Przyjmowałem kolejne, coraz mocniejsze ciosy. Nie mogłem nabrać powietrza, mój oddech był  ciężki, jak powietrze wokół nas. Podniosłem głowę, błagalnie patrząc na kata.
-Mów jak było?! Dlaczego Kurwa to zrobiłeś?!
-Bang to nie tak, ja wcale nie zabi...- dostałem z całej siły po twarz, z moich oczu znów pociekły łzy. Hyung znów upadł na ziemię.
-Dlaczego.. Czemu odebrałeś mi brata, moją jedyną opokę, moje jedyne wsparcie.. Tak bardzo go kochałem, dlaczego, powiedz.. W chwili gdy zobaczyłem jego posiniaczone i zakrwawione ciało, mój świat się zawalił, już nie miałem po co żyć. Wiesz, kilka dni po tym zdarzeniu sam próbowałem odebrać sobie życie, jednak jakiś człowiek wyrwał mi nóż z rąk. Kiedyś dziękowałem Bogu że nie pozwolił mi umrzeć, jednak dzisiaj bardzo żałuję że wtedy to się nie stało, musiałbym teraz patrzeć na ciebie!
-Hyung, ale to nie ja go zabiłem, przysięgam.-ledwo oddychając wypowiedziałem tę słowa.
-Jak nie ty to niby kto?

-Szedłem z moimi, myślałem wtedy że kumplami, kiedy w tej ciemnej uliczce spotkaliśmy twojego brata. Początkowo były to tylko takie głupie zaczepki, lecz kiedy Jong-Up po oraz pierwszy uderzył YongNama, przestraszyłem się. Zacząłem krzyczeć żeby przestali, wtedy i ja oberwałem po twarzy. Zaczęła się walka. Nie wiedziałem za co oni znęcają się nad niewinnym człowiekiem. Postanowiłem ich powstrzymać, rzuciłem się na Daehyun'a, jednak nie byłem zbyt silny i chłopak mógł bez problemu powalić mnie na ziemię . Wymachując (schowany wcześniej w bucie) nożem zrobił mi na plecach ranę przypominająca znak „x”. Następnie wziął mnie na ręce i rzucił. Uderzając o jezdnie straciłem przytomność. Gdy się ocknąłem zobaczyłem tylko sylwetki uciekających chłopaków i ciebie, jak załamany siedzisz z ciałem brata. Przestraszyłem się, dlatego uciekłem. Po prostu nie wiedziałem wtedy co robić, wiedziałem że o pobicie posądził byś mnie. Dopóki cię nie poznałem żyłem w fałszywej świadomości że YongNam żyje...
-Dlaczego mam ci wierzyć?!
-Hyung, kocham  cię i nie okłamał bym cię..- zamknąłem oczy, nie miałem nawet siły utrzymać otwartych powiek.

-Czyli że ty...że ja ciebie... Jezu! HimChan tak bardzo cię przepraszam! Słyszysz mnie?- Bang kucnął nade mną i wziął na kolana.. Czułem że z sekundy na sekundę tracę resztki życia...




[ YongGuk ]

Boże, jak mogłem być taki głupi! Dlaczego go wcześniej nie wysłuchałem?! Przeze mnie on teraz może um... Nie nawet tak nie mogę myśleć! Wspomnienie o bracie, ta blizna, wszystko składało się w całość, dopóki Kim nie opowiedział mi prawdy. Pośpiesznie zadzwoniłem na pogotowie i podałem nasze położenie.
Teraz kolejny raz trzymałem na kolanach posiniaczone i zakrwawione ciało osoby na której tak bardzo mi zależało. Tym razem to było moja wina, ja spowodowałem że jest  takim stanie.
-Himmi nie umierają proszę! Nawet nie wiem jak cię przeprosić. Pomyliłem się... Tak bardzo się pomyliłem- Strumienie łez spływały na koszulę młodszego. Jak mogłem zrobić coś takiego? Patrząc na Kim'a, nie wierzyłem że to wszystko przeze mnie. Nie mogłem go stracić, nie zniósł bym że to przeze mnie.
-Kiim ! - krzyczałem.
-Hyung, spokojnie- ledwo szeptał tę dwa słowa.-Nic mi nie będzie..
-Wytrzymaj, karetka już jedzie. Nawet nie wiem jak cię przeprosić..- z daleka usłyszałem syreny nadjeżdżającego samochodu szpitalnego, o chwili karetka była już na miejscu. Stałem zapłakany patrząc jak sanitariusze zabierają ciało młodszego i szybko pakują je na łóżko. Podbiegłem do auta, by pojechać z nim.
-Niestety jeśli nie jest pan rodziną poszkodowanego, nie możemy pana zabrać- młoda doktor poinformowała mnie grzecznie.
Opadłem na ziemię, patrząc jak odjeżdża mój ukochany. Tyle myśli pląta się teraz w mojej głowie, wciąż nie mogłem uwierzyć że to wszystko spowodowałem ja. Jak mogłem uderzyć Kim'a, pięknego Króliczka.

Moje całe ciało drżało, że strachu o niego ale też że złości na samego siebie. Nie wytrzymałem i poderwałem się na równe nogi. W mroku nocy łatwo zauważyłem światła nadjeżdżającego samochodu. Rozpędziłem się i już po chwili stałem na środku ulicy, czekając na uderzenie. Nie zasługiwałem na to by żyć, nie po tym co zrobiłem.
Światła z każda sekunda były coraz bliżej i bliżej. Teraz dzieliło mnie od nich nie całe 100 metrów.

-Przepraszam HimChan..- usłyszałem głośny pisk opon...

Podobało się? ZOSTAW KOMENTARZ <3

7 komentarzy:

  1. Bang-Debil... tak krótko :/ Biedny Himi... miałam łzy w oczach czytając ten rozdział. Pięknie kochana, wielbię Ciebie normalnie za tą część...
    Czekam na ciąg dalszy...
    Weny skarbie :**
    Hwaiting !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. o Boże, Boże, Bang ale jak to.. OMO ;;;;;;; Czekam na następny rozdział, mam nadzieję, że pojawi się szybko :3
    Ten był bardzo smutny ;;;; Omomomo :cccc
    <3333333

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezuuuu
    Tak bardzo smutek ; <

    OdpowiedzUsuń
  4. Yah~ Channie! Jak mogłaś skrzywdzić kochanego Himchana? Jak Bang mógł go skrzywdzić? qwq
    Jakoś trudno mi sobie wyobrazić Daehyun'a i Jongup'a bijącego Yongnama...
    Weny! Duu~żo weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział lecz smutny, chce więcej:)

    OdpowiedzUsuń
  6. jaaj jakie cuudne opowiadanie <33
    Ja chcę już kolejny rozdział!
    pisz szybciutko :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham kocham kocham.... Nie wiem co pisać ale mam nadzieje, ze Bangowi sie nic powaznego nie stanie.

    OdpowiedzUsuń