music

poniedziałek, 22 lipca 2013

~Rozdział 1 "Dark Past"

Chciałam Was Wszystkich bardzo przeprosić że bardzo dawno nic nie dodawałam, ale już wróciłam z wakacji i rozdziały będą się pojawiać dość często :) ZAPRASZAM DO CZYTANIA ^^



ROZDZIAŁ 1

"Wspomnienia...Tęsknota... i Nowa Znajomość"




    Dochodziła 4 a ja wciąż nie mogłem zasnąć.  Wspomnieniami kolejny raz wracałem do przeszłości, do tych okropny wspomnień.  Gdy tylko w mojemu głowie odtworzyłem tamte momenty, automatycznie do moich oczu zaczęły napływać łzy. Dręczyłem się tak co noc, nie mogąc spać,  a co gorsze nie mogąc wymazać tego zdarzenie z pamięć. Za każdym razem gdy widziałem jego posiniaczoną twarz, stróżkę krwi spływającą z jego pięknych, niewinnych ust, jego blade ciało leżące w świetle księżyca i jego...  Mordercę który odebrał mi moją jedyną wtedy opokę, ostatniego człowieka na tej ziemia dla którego coś znaczyłem. Nigdy nie wybaczę mu, że uśmiercił mojego brata...

    Pamiętam tamten dzień jakby to było wczoraj. Był dość ciepły majowy wieczór, a ja zmierzałem do Yongnam’a. Właśnie wracał ze szkoły, ja jak zawsze miałem go odebrać z przystanku. Jednak tamtego dnia było inaczej. Nie zastałem mojego kochanego brata tam gdzie powinien być.  Czekałem z myślą że autobus najzwyczajniej w świecie się spóźnia. Obrzucałem spojrzeniem wszystkie strony świata, wyczekując tylko jego. Zerwał się wiatr, który rozwiewał moje włosy, na niebie pojawiły się ciemne chmury zwiastujące deszcz. Coś podpowiadało mi żeby zadzwonić do brata. Nie czekając ani chwili wybrałem jego numer.  Po kilku sygnałach ktoś odebrał, jednak zamiast usłyszeć ciepły głos brata, dochodziły mnie inne dzięki. Szum wiatru trzeszczał w słuchawce,  ktoś w oddali krzyczał, nie wiedziałem ci się dzieje dopóki nie usłyszałem strzału.  Bang! -odruchowo zawołałem. Nie miałem pojęcia co teraz robić, dlatego też ruszyłem przed siebie mając nadzieję że dobry los pozwolić mi trafić na trop brata. Na szczęście poszukiwania nie zajęły mi wiele czasu.  Na szczęście?  Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że wolałbym nie znaleźć go i teraz żyć w tępym przekonaniu że nic mu nie jest i na pewno się odnajdzie.
Uliczka w którą skręciłem była dość szeroka i ciemna, jedynym światłem jakie ją rozjaśniało, był blask księżyca.  Na końcu ścieżki zauważyłem kilka postaci, tylko gdy mnie zobaczyły od razu ruszyły w stronę przeciwną mi. Bez namysłu pobiegłem w stronę ostatniego człowieka, który tam został, nie zważając na ciemność i czekające tu być może niebezpieczeństwa. Siedział, właściwie leżał oparty o ścianę. Nieznajomym okazał się ciemnowłosy chłopak, na oko w moim wieku. Miał zabrudzone krwią spodnie i ręce.  W mroku mogłem dostrzec jedynie jego ciemne, wystraszone oczy. Resztę twarzy zakrywała ciemna chusta. Jego ręce trzęsły się lekko, a oddech był przyspieszony.  
-Co tu się dzieje? Nic ci nie jest? Kto to był? - potok pytań wylał się ze mnie, zadawałem je, zapominając na chwilę o bracie. Nieznajomy wskazał wzrokiem na przeciwną stronę ulicy. Tam także znajdował się zarys postaci. Odwróciłem się i zamarłem, kiedy moim oczom ukazała się lśniąca w blasku księżyca srebrna kamizelka. Brat wyszedł w takiej z domu. Modliłem się by kolejny człowiek nie okazał się moim bratem.  Ruszyłem w kierunku „lśniącej” osoby. Stanąłem, kiedy mój wzrok napotkał niewinna twarz Yongnama ,cała pokrytą kurzem i krwią.  Objąłem wzrokiem całe ciało. Zauważyłem kilka plam tej samej cieczy na jego koszulce. 
Podbiegłem do bliźniaka i od razu wziąłem go na kolana. Nie oddychał. Nieudolnie podjąłem próby reanimacji.  Po kilku razach poddałem się widząc ze tutaj nie pomoże nawet interwencja fachowych sanitariuszy służby zdrowia.  Powietrze wypełnił mój krzyk, który niosąc się i odbijając od ścian, trwał w nieskończoność.  Nie potrafię opisać uczuć jakie wtedy mną targały.  Klęczałem tam jak głupek trzymając martwe ciało brata na rękach i kiwając się w przód i tył jakby to mogłoby jakoś pomóc.  Przypomniałem sobie o nieznajomym i szybko odwróciłem się. Chłopak stal przyciśnięty do ściany.  Patrzył na mnie błagającym spojrzeniem, wtedy zdałem sobie sprawę ze krew plamiąca jego dłonie była krwią mojego brata.  Przyglądałem się zabójcy nie potrafiąc zostawić brata i go dopaść, coś nie pozwalało mi opuścić jego ciała. Sprawca zaczął powoli przemieszczać się w kierunku wyjścia z uliczki. W pewny momencie usłyszałem ciche „przepraszam”, a chłopak rzucił się do ucieczki. W ciemnościach,  w niewyjaśniony sposób zdołałem dostrzec ranne na ciele zabójcy. Jego koszulka była rozdarta więc odsłaniała plecy na których widniało rozcięcie na swój sposób przypominające znak x. Widziałem jak człowiek którego nienawidzę najbardziej na świecie znika w ciemnościach Seulu.
Spojrzałem na twarz brata, nadal nie przejmując do wiadomości ze to już koniec. Nie potrafiłem uświadomić sobie że jego życie dobiegło końcu tu, w jednej z ulic naszego miasta. 
Otarłem łzy spływające po moim policzku już od jakiegoś czasu i wtuliłem się w zimne ciało Yongnama. Powiedz mi jak teraz przetrwam bez ciebie bracie? Noc była taka cicha, moje serce obolałe a jego ciało tak zimne. Tamtego dnia przysięgłemu sobie że pomszczę śmierć mojego brata . Gdy tylko odnajdę tego zabójcę bez wąchania pozbawię go życia. Choć miałem zaledwie 16 lat już myślałem o zabójstwie innego człowieka..

    Nawet nie wiesz jak wciąż za tobą tęsknię. Sam się dziwie jakim cudem poradziłem sobie przez ten cały czas, sam...
Po jego śmierci, pewien człowiek znalazł mnie jak włóczyłem się gdzieś po ulicach Seulu szukając pieniędzy, by w końcu muc coś zjeść. Mieszkaliśmy z ojczymem który już dawno miał nas w dupie.  więc sami zarabialiśmy pieniądze na swoje utrzymanie. Nie sprzedawaliśmy różnych  rzeczy na skup, nie  prosiliśmy o kasę na ulicy, ale występowaliśmy w miejscowym teatrze. pieniądze z tego były naprawdę wspaniale.  Zarabialiśmy 100-200 wonów tygodniowo.  Jednak dyrektor dowiedziawszy  się ze nie może już dawać pokazu z bliźniakami wywalił mnie bez zawahania. Teraz musiałem radzić sobie inaczej...
Jakoś dotrwałem do końca szkoły i powili zacząłem się ustatkowywać.  Znalazłem angaż w innym teatrze i powili zarabiałem kasę . Uzbierawszy odpowiadają sumkę kupiłem małe mieszkanko na obrzeżach miasta.  Teraz jakoś żyje, lecz blizna na moim sercu zostanie do końca życia...

Kolejny raz spojrzałem na zegarek. Minęło zaledwie 26 minut. Desperacko złapałem poduszkę leżącą obok mnie i mocno wbiłem w nią twarz, z myślą ze może to pomoże mi zasnąć. Ku mojemu zdziwieniu tak było. Zdezorientowany otworzyłem oczy, było już zupełnie jasno. Cyfry na budziku wskazywały 12:30 .
-Czyli jednak trochę pospałem. -jednak nie czułem się wyspany.  Podnosząc się z łóżka stwierdziłem ze jest mi niedobrze. Nic dziwnego jak je się byle co w jakich dziwnych, nie do końca czystych, przydrożnych barach. To dziwne uczucie w brzuchu sprawiło ze od razu rzuciłem się w stronę łazienki.
Po pół godziny stwierdziłem ze jest lepiej i ze dziś pozwolę sobie na zjedzenie obiadu w mojej ulubionej knajpie. Zawsze spędzałem tam trochę czasu jednak rzadko kosztowałem tamtejszych potraw, gdyż nie mogłem sobie na to pozwolić, jednak z ostatniej wypłaty zostało mi trochę więcej niż zwykle. W końcu będzie to coś porządnego a nie zwykły kawałek mięsa czy byle jak przysądzone kimchi.  Dlaczego nie jadłem w domu? Zdarzało się ze robiłem sobie po prostu kanapki, jednak to było jedyne co umiałem zrobić. W młodości nie miałem jak i od kogo nauczyć się gotować. Jak miałem umieć przyrządzać posiłki, kiedy w najgorszych momentach, nie raz jadłem tylko znalezione byle co i to raz na 2 dni..  Być może przez to teraz wyglądam jak kościotrup i jem tyle co nic, nie czują większego apetytu, dlatego też do kuchni nie zbliżałem się.

Wszedłem do ukochanego miejsca i już miałem zająć moje ulubione ,kiedy spostrzegłem ze ktoś siedzi na krześle obok . Nie lubiłem towarzystwa ludzi, a po za tym nie grzecznie było by usiąść do zajętego już stolika. Zdezorientowany stałem tam rozglądając się po dość dużej sali w poszukiwaniu  podobnego miejsca w kącie. Niestety była niedziela i wszystkie stolik były już zajęte  przynajmniej przez 1-2 osoby. Już odwróciłem się w kierunku drzwi,  z myślą ze zjem tu jutro kiedy usłyszałem
-Ej jak chcesz to się przysiądź. -Mój wzrok ogarnął całą knajpę szukając osoby która to powiedziała.  Okazało się skrzydło ze był nią nieznajomy który zajął moje miejsce. Normalnie podziękował bym i wyszedł ale byłem dziś taki głodny... chłopak zauważył moje zawahanie i powtórzył z uśmiechem
-Siadaj, nie krępuj się. -nie miałem wyjścia i zająłem miejsce obok bruneta.
-Hej nazywam się HimChan ale możesz mówić mi po nazwisku -Kim- nowo poznany chłopak wyciągnął rękę w moim kierunku szeroko uśmiechając się przy tym. Wydawał się na prawdę bardzo miły. Ogarnąłem spojrzeniem jego czekoladowe włosy, jeszcze ciemniejsze oczy, malinowe usta i w pewnym sensie uroczy uśmiech. Automatycznie, praktycznie nieświadomie, odwzajemniłem uścisk. W tym kolesiu było coś co sprawiało ze miało się ochotę poznać go bliżej, zaprzyjaźnić.
-Bang.- tyle chyba powinno wystarczyć.
-Zamawiasz coś? Polecam „____”-tutaj nowy znajomy wypowiedział, przypuszczając, jakieś słowa po francusku. Ta potrawa musiała by wyśmienita ale także droga, a ja do swojej dyspozycji miałem zaledwie kilka wonów. 
-Nie dzięki to na pewno smaczne ale wole nasze jedzenie -wskazując w menu palcem na warte pewnie z 4 razy mniej  ____. Kim uśmiechnął się. Nie chciałem by od razu spostrzegł ze jestem dość biedny, on sam wyglądał na dość bogatego. Zdradzał to wyglądający na zupełnie nowy płaszcz oraz pozłacany zegarek na ręce.
Kelner przyjął zamówienie które miało się  wkrótce pojawić.  HimChan chyba chciał poznać mnie lepiej, zadawał tyle pytań na które musiałem odpowiadać z szybkością światła by wyrobić się przed kolejnym. Jednak nie było to meczące, powiedział bym ze nawet milo się rozmawiało.
Po około pół godziny otaczała nas tak radosna atmosfera oraz, oczywiście puste już talerze. Dawno tak ciekawie nie spędziłem czasu i to z praktycznie obcym człowiekiem, który z rozumiał mnie z pewnością lepiej niż np. mój własny ojciec.  Nagle telefon Kima zadzwonił.  Chłopak odrzuci połączenie ale od razu nie zadowolony dodał:
-Muszę już uciekać, praca wzywa. Ale spotkajmy się jeszcze kiedyś.  Świetnie mi się z tobą rozmawiało. Masz zadzwoń jak będziesz chciał się spotkać -HimChan wyciągnął z kieszeni kartkę, zapisał na niej swój telefon i jak zawsze z szerokim uśmiecham położył na stoliku.
-Oczywiście zadzwonię -odpowiedziałem również wesoło. Kim opuścił knajpę, wsiadał do czarnego wozu i odjechał.  Spojrzałem na białą kartkę leżąca przede mną.  Chciał bym zadzwonić, bo Kim od razu wydał mi się ciekawym i wartym bliższego poznania człowiekiem. Tylko jak ja się z nim skontaktuje nie mając komórki?  Mój wzrok padł  a wiszący niedaleko moje stolika, automat telefoniczny,  na mojej twarz pojawi się uśmiech. 
JEŚLI CI SIĘ PODOBA ZOSTAW KOMENTARZ <33

9 komentarzy:

  1. Wiesz, że zawsze piszesz bosko, no ale chyba muszę Ci to uświadomić xD B O S K I E <33

    Czekam z niecierpliwością na dalsze części ^^

    Weny dużo ^^

    H W A I T I N G !

    OdpowiedzUsuń
  2. official_shiro22 lipca 2013 05:41

    Jeeju to jest świetne! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :3
    Życzę dużo weny :3
    Hwaiting! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział piękny ^^
    Taki smutny, aż miałam łezki w oczach, bo bd lubię Yongnam'a
    : 3

    Tylko, że "Kim" - to jest nazwisko, a "Himchan" - to imię xD

    Pisz szybko !!
    Hwaiting ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. OMO świetne, ty masz taki wielki talent nuu *.* Kocham twoje opowiadania :** Pisz szybko kolejny, bo już nie mogę się doczekać ^___^ Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  5. OMSZ ^u^ Rozdział cudowny, boski, zajemistyczny... :D
    Nie wiem Kochana co mam napisać odnośnie tej części...
    Hmm... Moją opinię co do wgl całego opowiadanka znasz [ <333 ]
    Więc nie męcz mnie, wgl Nas i wstawiaj szybko następny rozdział.
    Weny Skarbie :*
    Hwaiting!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ogólnie to baaaaardzo ciekawy ffick, że aż jdgcjsnxjucchdncjjxncjmscjdmmjc. Umiesz pisać i to bardzo dobrze, tylko mam 3 uwagi
    - Na początku masz trochę literówek.. potem jest ich mniej, albo po prostu tak się zaczytałam, że nie zwróciłam uwagi xd co nie zmienia faktu, że należało by poprawić ;3
    - Kim to nazwisko, a Himchan to imiona :3
    - I to możesz nazwać czepianiem się, ale sorry xd W Korei jak wiesz jest troszkę słaba waluta i nie wiem czy za 50 wonów starczyło by ci na lizaka xd więc jak mówisz, że za jakieś 20 (nie pamiętam ile to było xd) wonów chciałaś kupić jedzenie, to powodzenia ;p

    Poza tymi szczegółami jest wszystko pięknie i z niecierpliwością czekam na dalej <3

    oraz zapraszam do mnie na its-just-bap.blogspot.com :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz <3 Już chyba wszystko poprawiłam :))

      Usuń
  7. Cudooooooo.... Płacze normalnie.... <33333 kocham

    OdpowiedzUsuń
  8. Nominowałam cię do L.B.A więcej info na
    http://dong-hae-superjunior.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń