Chciałam Was Wszystkich bardzo przeprosić że bardzo dawno nic nie dodawałam, ale już wróciłam z wakacji i rozdziały będą się pojawiać dość często :) ZAPRASZAM DO CZYTANIA ^^
ROZDZIAŁ 1
Dochodziła 4 a ja wciąż nie mogłem
zasnąć. Wspomnieniami kolejny raz
wracałem do przeszłości, do tych okropny wspomnień. Gdy tylko w mojemu głowie odtworzyłem tamte
momenty, automatycznie do moich oczu zaczęły napływać łzy. Dręczyłem się tak co
noc, nie mogąc spać, a co gorsze nie
mogąc wymazać tego zdarzenie z pamięć. Za każdym razem gdy widziałem jego
posiniaczoną twarz, stróżkę krwi spływającą z jego pięknych, niewinnych ust, jego
blade ciało leżące w świetle księżyca i jego...
Mordercę który odebrał mi moją jedyną wtedy opokę, ostatniego człowieka
na tej ziemia dla którego coś znaczyłem. Nigdy nie wybaczę mu, że uśmiercił
mojego brata...
Pamiętam tamten dzień jakby to było
wczoraj. Był dość ciepły majowy wieczór, a ja zmierzałem do Yongnam’a. Właśnie
wracał ze szkoły, ja jak zawsze miałem go odebrać z przystanku. Jednak tamtego
dnia było inaczej. Nie zastałem mojego kochanego brata tam gdzie powinien
być. Czekałem z myślą że autobus
najzwyczajniej w świecie się spóźnia. Obrzucałem spojrzeniem wszystkie strony świata,
wyczekując tylko jego. Zerwał się wiatr, który rozwiewał moje włosy, na niebie
pojawiły się ciemne chmury zwiastujące deszcz. Coś podpowiadało mi żeby
zadzwonić do brata. Nie czekając ani chwili wybrałem jego numer. Po kilku sygnałach ktoś odebrał, jednak
zamiast usłyszeć ciepły głos brata, dochodziły mnie inne dzięki. Szum wiatru
trzeszczał w słuchawce, ktoś w oddali
krzyczał, nie wiedziałem ci się dzieje dopóki nie usłyszałem strzału. Bang! -odruchowo zawołałem. Nie miałem
pojęcia co teraz robić, dlatego też ruszyłem przed siebie mając nadzieję że
dobry los pozwolić mi trafić na trop brata. Na szczęście poszukiwania nie
zajęły mi wiele czasu. Na
szczęście? Jeszcze wtedy nie wiedziałem,
że wolałbym nie znaleźć go i teraz żyć w tępym przekonaniu że nic mu nie jest i
na pewno się odnajdzie.
Uliczka w którą
skręciłem była dość szeroka i ciemna, jedynym światłem jakie ją rozjaśniało,
był blask księżyca. Na końcu ścieżki
zauważyłem kilka postaci, tylko gdy mnie zobaczyły od razu ruszyły w stronę
przeciwną mi. Bez namysłu pobiegłem w stronę ostatniego człowieka, który tam
został, nie zważając na ciemność i czekające tu być może niebezpieczeństwa.
Siedział, właściwie leżał oparty o ścianę. Nieznajomym okazał się ciemnowłosy
chłopak, na oko w moim wieku. Miał zabrudzone krwią spodnie i ręce. W mroku mogłem dostrzec jedynie jego ciemne,
wystraszone oczy. Resztę twarzy zakrywała ciemna chusta. Jego ręce trzęsły się
lekko, a oddech był przyspieszony.
-Co tu się
dzieje? Nic ci nie jest? Kto to był? - potok pytań wylał się ze mnie, zadawałem
je, zapominając na chwilę o bracie. Nieznajomy wskazał wzrokiem na przeciwną
stronę ulicy. Tam także znajdował się zarys postaci. Odwróciłem się i zamarłem,
kiedy moim oczom ukazała się lśniąca w blasku księżyca srebrna kamizelka. Brat wyszedł
w takiej z domu. Modliłem się by kolejny człowiek nie okazał się moim
bratem. Ruszyłem w kierunku „lśniącej”
osoby. Stanąłem, kiedy mój wzrok napotkał niewinna twarz Yongnama ,cała pokrytą
kurzem i krwią. Objąłem wzrokiem całe
ciało. Zauważyłem kilka plam tej samej cieczy na jego koszulce.
Podbiegłem do bliźniaka i od razu wziąłem go
na kolana. Nie oddychał. Nieudolnie podjąłem próby reanimacji. Po kilku razach poddałem się widząc ze tutaj
nie pomoże nawet interwencja fachowych sanitariuszy służby zdrowia. Powietrze wypełnił mój krzyk, który niosąc się
i odbijając od ścian, trwał w nieskończoność.
Nie potrafię opisać uczuć jakie wtedy mną targały. Klęczałem tam jak głupek trzymając martwe
ciało brata na rękach i kiwając się w przód i tył jakby to mogłoby jakoś
pomóc. Przypomniałem sobie o nieznajomym
i szybko odwróciłem się. Chłopak stal przyciśnięty do ściany. Patrzył na mnie błagającym spojrzeniem, wtedy
zdałem sobie sprawę ze krew plamiąca jego dłonie była krwią mojego brata. Przyglądałem się zabójcy nie potrafiąc
zostawić brata i go dopaść, coś nie pozwalało mi opuścić jego ciała. Sprawca zaczął
powoli przemieszczać się w kierunku wyjścia z uliczki. W pewny momencie usłyszałem
ciche „przepraszam”, a chłopak rzucił się do ucieczki. W ciemnościach, w niewyjaśniony sposób zdołałem dostrzec ranne
na ciele zabójcy. Jego koszulka była rozdarta więc odsłaniała plecy na których widniało
rozcięcie na swój sposób przypominające znak x. Widziałem jak człowiek którego nienawidzę
najbardziej na świecie znika w ciemnościach Seulu.
Spojrzałem
na twarz brata, nadal nie przejmując do wiadomości ze to już koniec. Nie
potrafiłem uświadomić sobie że jego życie dobiegło końcu tu, w jednej z ulic
naszego miasta.
Otarłem łzy spływające
po moim policzku już od jakiegoś czasu i wtuliłem się w zimne ciało Yongnama. Powiedz
mi jak teraz przetrwam bez ciebie bracie? Noc była taka cicha, moje serce
obolałe a jego ciało tak zimne. Tamtego dnia przysięgłemu sobie że pomszczę
śmierć mojego brata . Gdy tylko odnajdę tego zabójcę bez wąchania pozbawię go
życia. Choć miałem zaledwie 16 lat już myślałem o zabójstwie innego człowieka..
Nawet nie wiesz jak wciąż za tobą tęsknię.
Sam się dziwie jakim cudem poradziłem sobie przez ten cały czas, sam...
Po jego
śmierci, pewien człowiek znalazł mnie jak włóczyłem się gdzieś po ulicach Seulu
szukając pieniędzy, by w końcu muc coś zjeść. Mieszkaliśmy z ojczymem który już
dawno miał nas w dupie. więc sami zarabialiśmy
pieniądze na swoje utrzymanie. Nie sprzedawaliśmy różnych rzeczy na skup, nie prosiliśmy o kasę na ulicy, ale
występowaliśmy w miejscowym teatrze. pieniądze z tego były naprawdę
wspaniale. Zarabialiśmy 100-200 wonów
tygodniowo. Jednak dyrektor
dowiedziawszy się ze nie może już dawać
pokazu z bliźniakami wywalił mnie bez zawahania. Teraz musiałem radzić sobie
inaczej...
Jakoś
dotrwałem do końca szkoły i powili zacząłem się ustatkowywać. Znalazłem angaż w innym teatrze i powili zarabiałem
kasę . Uzbierawszy odpowiadają sumkę kupiłem małe mieszkanko na obrzeżach
miasta. Teraz jakoś żyje, lecz blizna na
moim sercu zostanie do końca życia...
Kolejny raz spojrzałem
na zegarek. Minęło zaledwie 26 minut. Desperacko złapałem poduszkę leżącą obok
mnie i mocno wbiłem w nią twarz, z myślą ze może to pomoże mi zasnąć. Ku mojemu
zdziwieniu tak było. Zdezorientowany otworzyłem oczy, było już zupełnie jasno.
Cyfry na budziku wskazywały 12:30 .
-Czyli
jednak trochę pospałem. -jednak nie czułem się wyspany. Podnosząc się z łóżka stwierdziłem ze jest mi
niedobrze. Nic dziwnego jak je się byle co w jakich dziwnych, nie do końca
czystych, przydrożnych barach. To dziwne uczucie w brzuchu sprawiło ze od razu
rzuciłem się w stronę łazienki.
Po pół
godziny stwierdziłem ze jest lepiej i ze dziś pozwolę sobie na zjedzenie obiadu
w mojej ulubionej knajpie. Zawsze spędzałem tam trochę czasu jednak rzadko kosztowałem
tamtejszych potraw, gdyż nie mogłem sobie na to pozwolić, jednak z ostatniej
wypłaty zostało mi trochę więcej niż zwykle. W końcu będzie to coś porządnego a
nie zwykły kawałek mięsa czy byle jak przysądzone kimchi. Dlaczego nie jadłem w domu? Zdarzało się ze robiłem
sobie po prostu kanapki, jednak to było jedyne co umiałem zrobić. W młodości
nie miałem jak i od kogo nauczyć się gotować. Jak miałem umieć przyrządzać posiłki,
kiedy w najgorszych momentach, nie raz jadłem tylko znalezione byle co i to raz
na 2 dni.. Być może przez to teraz wyglądam
jak kościotrup i jem tyle co nic, nie czują większego apetytu, dlatego też do
kuchni nie zbliżałem się.
Wszedłem do
ukochanego miejsca i już miałem zająć moje ulubione ,kiedy spostrzegłem ze ktoś
siedzi na krześle obok . Nie lubiłem towarzystwa ludzi, a po za tym nie
grzecznie było by usiąść do zajętego już stolika. Zdezorientowany stałem tam rozglądając
się po dość dużej sali w poszukiwaniu
podobnego miejsca w kącie. Niestety była niedziela i wszystkie stolik
były już zajęte przynajmniej przez 1-2
osoby. Już odwróciłem się w kierunku drzwi,
z myślą ze zjem tu jutro kiedy usłyszałem
-Ej jak
chcesz to się przysiądź. -Mój wzrok ogarnął całą knajpę szukając osoby która to
powiedziała. Okazało się skrzydło ze był
nią nieznajomy który zajął moje miejsce. Normalnie podziękował bym i wyszedł
ale byłem dziś taki głodny... chłopak zauważył moje zawahanie i powtórzył z
uśmiechem
-Siadaj, nie
krępuj się. -nie miałem wyjścia i zająłem miejsce obok bruneta.
-Hej nazywam
się HimChan ale możesz mówić mi po nazwisku -Kim- nowo poznany chłopak
wyciągnął rękę w moim kierunku szeroko uśmiechając się przy tym. Wydawał się na
prawdę bardzo miły. Ogarnąłem spojrzeniem jego czekoladowe włosy, jeszcze
ciemniejsze oczy, malinowe usta i w pewnym sensie uroczy uśmiech.
Automatycznie, praktycznie nieświadomie, odwzajemniłem uścisk. W tym kolesiu
było coś co sprawiało ze miało się ochotę poznać go bliżej, zaprzyjaźnić.
-Bang.- tyle
chyba powinno wystarczyć.
-Zamawiasz
coś? Polecam „____”-tutaj nowy znajomy wypowiedział, przypuszczając, jakieś
słowa po francusku. Ta potrawa musiała by wyśmienita ale także droga, a ja do
swojej dyspozycji miałem zaledwie kilka wonów.
-Nie dzięki
to na pewno smaczne ale wole nasze jedzenie -wskazując w menu palcem na warte
pewnie z 4 razy mniej ____. Kim
uśmiechnął się. Nie chciałem by od razu spostrzegł ze jestem dość biedny, on
sam wyglądał na dość bogatego. Zdradzał to wyglądający na zupełnie nowy płaszcz
oraz pozłacany zegarek na ręce.
Kelner przyjął zamówienie które miało się wkrótce pojawić. HimChan chyba chciał
poznać mnie lepiej, zadawał tyle pytań na które musiałem odpowiadać z
szybkością światła by wyrobić się przed kolejnym. Jednak nie było to meczące,
powiedział bym ze nawet milo się rozmawiało.
Po około pół godziny otaczała nas
tak radosna atmosfera oraz, oczywiście puste już talerze. Dawno tak ciekawie
nie spędziłem czasu i to z praktycznie obcym człowiekiem, który z rozumiał mnie
z pewnością lepiej niż np. mój własny ojciec.
Nagle telefon Kima zadzwonił.
Chłopak odrzuci połączenie ale od razu nie zadowolony dodał:
-Muszę już
uciekać, praca wzywa. Ale spotkajmy się jeszcze kiedyś. Świetnie mi się z tobą rozmawiało. Masz
zadzwoń jak będziesz chciał się spotkać -HimChan wyciągnął z kieszeni kartkę, zapisał
na niej swój telefon i jak zawsze z szerokim uśmiecham położył na stoliku.
-Oczywiście zadzwonię
-odpowiedziałem również wesoło. Kim opuścił knajpę, wsiadał do czarnego wozu i
odjechał. Spojrzałem na białą kartkę
leżąca przede mną. Chciał bym zadzwonić,
bo Kim od razu wydał mi się ciekawym i wartym bliższego poznania człowiekiem. Tylko
jak ja się z nim skontaktuje nie mając komórki?
Mój wzrok padł a wiszący
niedaleko moje stolika, automat telefoniczny,
na mojej twarz pojawi się uśmiech.
JEŚLI CI SIĘ PODOBA ZOSTAW KOMENTARZ <33
Wiesz, że zawsze piszesz bosko, no ale chyba muszę Ci to uświadomić xD B O S K I E <33
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na dalsze części ^^
Weny dużo ^^
H W A I T I N G !
Jeeju to jest świetne! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :3
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny :3
Hwaiting! :D
Rozdział piękny ^^
OdpowiedzUsuńTaki smutny, aż miałam łezki w oczach, bo bd lubię Yongnam'a
: 3
Tylko, że "Kim" - to jest nazwisko, a "Himchan" - to imię xD
Pisz szybko !!
Hwaiting ^^
OMO świetne, ty masz taki wielki talent nuu *.* Kocham twoje opowiadania :** Pisz szybko kolejny, bo już nie mogę się doczekać ^___^ Hwaiting!
OdpowiedzUsuńOMSZ ^u^ Rozdział cudowny, boski, zajemistyczny... :D
OdpowiedzUsuńNie wiem Kochana co mam napisać odnośnie tej części...
Hmm... Moją opinię co do wgl całego opowiadanka znasz [ <333 ]
Więc nie męcz mnie, wgl Nas i wstawiaj szybko następny rozdział.
Weny Skarbie :*
Hwaiting!!!
Ogólnie to baaaaardzo ciekawy ffick, że aż jdgcjsnxjucchdncjjxncjmscjdmmjc. Umiesz pisać i to bardzo dobrze, tylko mam 3 uwagi
OdpowiedzUsuń- Na początku masz trochę literówek.. potem jest ich mniej, albo po prostu tak się zaczytałam, że nie zwróciłam uwagi xd co nie zmienia faktu, że należało by poprawić ;3
- Kim to nazwisko, a Himchan to imiona :3
- I to możesz nazwać czepianiem się, ale sorry xd W Korei jak wiesz jest troszkę słaba waluta i nie wiem czy za 50 wonów starczyło by ci na lizaka xd więc jak mówisz, że za jakieś 20 (nie pamiętam ile to było xd) wonów chciałaś kupić jedzenie, to powodzenia ;p
Poza tymi szczegółami jest wszystko pięknie i z niecierpliwością czekam na dalej <3
oraz zapraszam do mnie na its-just-bap.blogspot.com :3
Dziękuję bardzo za komentarz <3 Już chyba wszystko poprawiłam :))
UsuńCudooooooo.... Płacze normalnie.... <33333 kocham
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do L.B.A więcej info na
OdpowiedzUsuńhttp://dong-hae-superjunior.blogspot.com/