"Nowy rozdział"
Zamknąłem oczy,
przekonany że za chwilę zginę pod kołami samochodu. Jednak zamiast uderzenia
poczułem jak ktoś złapał mnie w pasie i mocno szarpnął w swoją stronę.
Zdezorientowany upadłem. Latarnie nie daleko mnie zgasły, panowała tu teraz
całkowita ciemność. Poczułem że zrywa się coraz silniejszy wiatr, który teraz
rozwinął moje włosy i mocno szarpał ubraniami. Momentalnie zrobiło się chłodno,
powietrze wokół mnie stało się bardzo ciężkie. Pył przy ulicy, wiejąc w twarz,
utrudniał oddychanie. Nagle wszystko ucichło, gdy z ciemności zaczęła wyłaniać
się bardzo jasna postać. Panowała tam teraz grobowa cisza, szum miasta zniknął.
Tajemnicza sylwetka kierowała się w moją stronę, zatrzymała się około metra ode
mnie. Przetarłem oczy, to nie mogła być prawda. Zmroziło mnie kiedy w tej
osobie rozpoznałem mojego BRATA, YONGNAMA. Otworzyłem usta, mój oddech stał się
szybki, myślałem że to moja wyobraźnia płata mi figle, dopóki .. nie usłyszałem
głosu bliźniaka.
-Yongguk,
bracie jak mogłeś chcieć to zrobić?! Po tym wszystkim ty chcesz się poddać? Tam
w szpitalu jest osoba, która cię kocha, która na ciebie czeka. Nie możesz jej
zawieść. Ja już straciłem życie, ty nie możesz. Wystarczy że ja zginąłem, ty
musisz żyć za nas obu. Himchan na prawdę jest niewinny, musisz go teraz wspierać.
-Dlaczego mi
nie powiedziałeś wcześniej?
-Miałem
nadzieję, że posłuchasz serca i nie dasz się ponieść emocjom.
-Ale...ale..
- nie mogłem wymusić z siebie ani słowa. Wziąłem głęboki oddech.- Ale kto mnie
uratował, gdzie zniknęła ta osoba?- wzeokiem, desperacko chciałem znaleźć kogoś
w ciemnościach.
-Nie masz
kogo szukać. To byłem ja debilu.- Yongnam zaśmiał się głośno.
-Ty?- nie
wierzyłem w jego słowa, w ogóle nie wierzyłem że widzę go i z nim rozmawiam. To
było jakieś chore.
-Tak ja,
przecież zawsze byłem z tobą, zawsze cię chroniłem, byłem obok.- z
niedowierzaniem patrzyłem na mojego brata.
-Minęło tyle
lat, czemu ukazujesz mi się dopiero dzisiaj? Nigdy nie odczułem że jesteś obok
mnie..
-Nie było
potrzeby byś mnie widział, ale uwierz że zawsze nad tobą czuwałem. Jak myślisz, kto tamtego dnia wyrwał nóż z twoich dłoni? Kto parę miesięcy później pomógł ci
kiedy autobus którym jechałeś miał wypadek..?
-To byłeś
ty?- w moich oczach pojawiły się łzy.
-Tak zawsze
byłem, jestem i będę przy tobie. Jestem twoim ANIOŁEM STRÓŻEM. - nie
wytrzymałem i wybuchnąłem płaczem.
-YongGuk nie
maż mi się tutaj tylko wstawać i leć do szpitala!
-Czy ja
mogę... Cię przytulić bracie?- wyciągnął ręce. Kiedy jego dłoń dotknęła mojej,
poczułem straszne zimno w tym miejscu, jednak to nie przeszkodziło mi w
uścisku. Przytulając brata o mało nie zamarzłem, lecz przekonałem się że on
zawsze ze mną jest.
-A teraz biegnij
do HimChana i daj mu to. - YongnNam wyciągnął dłoń, w której trzymał medalik z
srebrną głową Króliczka. Złapałem za zawieszkę i ruszyłem w stronę placówki.
Obejrzałem się by ostatni raz go zobaczyć. Uśmiechał się do mnie i machał ręką
na pożegnanie. Odwzajemniłem uśmiech, a moich oczu pociekły ostatnie krople.
Biegłem ile
sił w nogach, a chłodne powietrze uderzało w moją twarz. Cały czas
zastanawiałem się czy to co wydarzyło się przed chwilą nie było tylko snem,
złudzeniem, wytworem mojej wyobraźni. Jednak te emocje, jego głos, jego dotyk,
wszystko było takie prawdziwe. Moje serce do tej pory biło tak jak nigdy dotąd,
wciąż nie potrafiłem się uspokoić.
Zatrzymałem
się przed budynkiem ogromnego szpitala. Wszedłem do środka i spytałem w której
sali znajduje się mój Króliczek. Czułem się jak w koszmarze, błądząc po długich
korytarzach, szukałem mojego skarbu. W końcu odnalazłem pokój 22, w którym miał
znajdować się Kim.
Pomału i
niepewnie uchyliłem drzwi i po cichu wślizgnąłem się do środka.
W moich
oczach pojawiły się łzy, kiedy ujrzałem HimChana. Był cały podrapany a co
gorsza posiniaczony, jego włosy opadły na TWARZ zrywając kilka ran.
Podszedłem
do łóżka.
-HimChan..- wyszeptałem
przez łzy-Ja tak bardzo cię przepraszam. Co ja narobiłem...
-Już dobrze
Bang, nic mi nie będzie.- leżał tam cały poobijany, ledwo oddychając i mówił że
nic mu nie będzie?
-Himmi ja.. Ja wiem ze postąpiłem okropnie i liczę się z tym że nie chcesz mnie już znać. Dlatego weź to i zapamiętaj tylko to co dobre., ja usunę się z twojego życia.- Odwróciłem się by opuścić pokój, kolejny raz nie mogłem powstrzymać łez, nie chciałem tak tego kończyć ale musiałem.
-Himmi ja.. Ja wiem ze postąpiłem okropnie i liczę się z tym że nie chcesz mnie już znać. Dlatego weź to i zapamiętaj tylko to co dobre., ja usunę się z twojego życia.- Odwróciłem się by opuścić pokój, kolejny raz nie mogłem powstrzymać łez, nie chciałem tak tego kończyć ale musiałem.
-Bang, nie
odchodź proszę..- Spojrzałem za siebie. Kim patrzył na mnie smutnymi oczami,
przepełnionymi bólem.
-Ty nie chciałeś Hyung, ty to zrobiłeś by pomścić brata, nie wiedziałeś.. Ja nadal cię kocham.- nie mogłem uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałem. Po tym co mu zrobiłem, on nadal mnie kocha?
-Himmi ale ja nie będę potrafił teraz na ciebie patrzeć.-Ty nie chciałeś Hyung, ty to zrobiłeś by pomścić brata, nie wiedziałeś.. Ja nadal cię kocham.- nie mogłem uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałem. Po tym co mu zrobiłem, on nadal mnie kocha?
Z każdym
dniem spoglądając na ciebie będę widział twoją twarz spowitą smutkiem, bólem i
strachem. Wciąż będę miał przed oczyma twój widok, leżącego na ulicy,
skatowanego chłopaka. Te wspomnienia nie dadzą mi spokoju, cały czas… Nie
wybaczę sobie nigdy że tak cię potraktowałem, przepraszam..
-YongGuk ale ja ci wybaczam, wybaczam to wszystko! Zapomnijmy o tym co było, o tym co stało się tej nocy, proszę. Wystarczy, że teraz zajmiesz się mną, weźmiesz w swoje ramiona i już nigdy nie skrzywdzisz i nie pozwolisz na to nikomu innemu.- wyciągnął swoje ręce, krzywiąc się z bólu, by złapać mnie za nadgarstek.- Ty już mnie nie kochasz?
-Dobrze wiesz że moja miłość do ciebie jest dozgonna, ale czy na pewno damy radę?
-YongGuk ale ja ci wybaczam, wybaczam to wszystko! Zapomnijmy o tym co było, o tym co stało się tej nocy, proszę. Wystarczy, że teraz zajmiesz się mną, weźmiesz w swoje ramiona i już nigdy nie skrzywdzisz i nie pozwolisz na to nikomu innemu.- wyciągnął swoje ręce, krzywiąc się z bólu, by złapać mnie za nadgarstek.- Ty już mnie nie kochasz?
-Dobrze wiesz że moja miłość do ciebie jest dozgonna, ale czy na pewno damy radę?
-Hyung,
kochamy się, na pewno damy radę- na jego twarzy w końcu ukazał się uśmiech.
Objąłem go za ramiona i powoli, by nie sprawić mu bólu, przytuliłem do siebie.
Czułem jak jego nadal obolałe serce bije i wiedziałem że ona bije tylko dla
mnie…
Rany na jego ciele już dawno się zagoiły, lecz wiem że na jego sercu pozostanie blizna, która nigdy nie zniknie…
Chciałam także na końcu wyjaśnić sprawę z "tajemniczą blizną" xD Mianowicie, pojawiły się komentarze typu "Dlaczego Bang wcześniej nie zauważył blizny, podczas stosunku?"- a więc macie rację, nie zauważył jej wtedy, ale pisząc to po prostu wczułam się w emocje bohaterów. Bang bardzo pragnął HimChan'a i odwrotnie. Podczas tak dynamicznej sceny po prostu nie zwrócił uwagi na jego znamię, gdyż było ona na prawdę nie duże.Dostrzegł je dopiero gdy przyjrzał się plecom Himmiego.
To że zauważył bliznę w uliczce (śmierć YongNama) w ciemnościach było zasługą jego brata (wątek fantastyczny), już wtedy pomógł mu.
KAŻDY TWÓJ KOMENTARZ JEST WAŻNY! <3