Tytuł: "Lis pożegnalny"Autor: MinnieGatunek:DramatRodzaj:OneShot
FanClub: B.A.PTyp: Yaoi
„List pożegnalny”
Mówiłeś „KOCHAM”, mówiłeś „NA ZAWSZE”. Ufałem Ci. Obiecywałeś „WSPÓLNĄ
PRZYSZŁOŚĆ”, że nikt nas nie rozłączy. Wierzyłem. Oddałem Tobie wszystko, oddałem całe moje życie.
Pewnego wieczoru nie wróciłeś na noc. Martwiłem się. Szukałem wszędzie.
Narażałem się, by Ciebie odnaleźć.
Rano wróciłeś. Nie wypowiedziałeś ani jednego słowa. Twoja koszula
pachniała jakoś inaczej niż zwykle. Twoje ciało było pokryte czerwonymi
plamkami. Pytałem gdzie byłeś, nie odpowiadałeś. Nie chciałeś na mnie spojrzeć,
nie chciałeś, bym Cię dotykał.
Siedziałeś sam na krześle, pijąc whisky prosto z butelki. Byłeś smutny.
Od tamtego czasu nie powiedziałeś tych dwóch słów, które kiedyś powtarzałeś mi
codziennie „Kocham Cię”. Z dnia na dzień bardziej oddalałeś się ode mnie. Coraz
częściej znikałeś na całe noce. Zdarzały się również puste, samotne dni bez
Ciebie. Powoli umierałem. Coraz częściej robiłeś mi awantury o błahe rzeczy.
Mimo tego kochałem Cię.
Pewnego dnia mój dotychczasowy świat zawalił się. Powiedziałeś, że
odchodzisz, że już mnie nie kochasz. Próbowałem Cię zatrzymać. Nie pozwalałem
spakować do końca walizki. Szlochałem. Nie chciałem przepuścić Cię do drzwi.
Złapałeś mnie za ramiona i „rzuciłeś” na podłogę. Moja głowa uderzyła o kant
stolika. Z rozciętej skóry zaczęła spływać krew. Poplamiła biały dywan.
Widziałem tylko jak zamykają się za Tobą drzwi.
Odszedłeś. Ja wariowałem siedząc samotnie zamknięty w czterech
ścianach, niegdyś naszego wspólnego, mieszkania. Miałem nadzieję, że powrócisz.
Przeprosisz, że będziemy znowu razem. Głupia nadzieja.
Zwiedziłem miejsca, w których bywaliśmy razem. Widziałem nas. Widziałem
jak przytulasz mnie do siebie, mierzwisz mi dłonią włosy. Próbujesz dobrać się
do mojego ciała. Mimowolnie uśmiecham się.
Ostatnie miejsce, w który byliśmy. Kawiarnia z tą wielką filiżanką na
szyldzie, którą tak się fascynowałeś.
Rząd stolików nie zmienił swojego ustawienia. Wszystkie miejsca były
puste, tylko przy naszym stoliku ktoś siedział.
Wtedy to zobaczyłem. Siedziałeś tam, ale beze mnie. Moje miejsce
zajmowała tajemnicza, ciemnowłosa osoba. Uśmiechałeś się do niej, tak jak
kiedyś do mnie. Gładziłeś dłonią jej dłoń. Ciemnowłosa osoba rumieniła się i
drżała pod twoim dotykiem. Nachyliłeś się i ucałowałeś JEGO usta.
Obraz wokół mnie zawirował. Moje kolana stały się miękkie.
Przytrzymałem się pobliskiej latarni. Coś w głębi mnie strasznie zabolało. Moje
serce krwawiło. Musiałem jak najszybciej stamtąd uciec.
Był wieczór, czekałem pod twoimi drzwiami. Czekałem na Ciebie.
Przyszedłeś. Nawet nie zwróciłeś na mnie uwagi. Wyminąłeś mnie i zacząłeś otwierać drzwi. Położyłem
dłonie na twoich ramionach. Stanąłeś w bezruchu. Odwróciłeś się powoli
zrzucając moje dłonie. Błagałem Ciebie jeszcze raz, byś dał nam szanse. Upadłem
na kolana. Po moich policzkach spływały łzy. Powiedziałem, że Cię kocham.
Zaśmiałeś się. Zacząłeś mnie wyzywać. Mimo tego nadal Cię kochałem.
Pobiłeś mnie, naplułeś mi w twarz, a ja Ciągle powtarzałem, że Cię kocham.
Leżałem na zimnym chodniku. Z nieba spadały na Ziemię płatki śniegu.
Krew sączyła się z moich ust, rozciętej skóry na skroni, ale nie tylko te
miejsca krwawiły. Moje, rozdarte przez potężne szpony, serce również. Czułem
się okropnie. Nie miałem siły się podnieść. W głowie wciąż miałem Twoje słowa
„Mam kochać takiego nieudacznika? Jesteś szmatą YoungJae. Nie wiem jak mogłem pokochać
taką osobę...”. Z moich oczu spływały łzy. Zebrałem w sobie wszystkie siły i
podniosłem się. Odszedłem.
Siedziałem przed stołem, na którym leżała kartka. W ręku trzymałem
pióro, które mi kiedyś podarowałeś. Ciągle płakałem. Moje serce, moja dusza
była pustką. Wiedziałem co chcę napisać. Tyle, że nie wiedziałem jak. Zacząłem
od początku. „Mówiłeś „KOCHAM”...”.
Złożyłem kartkę na pół i nadałem jej tytuł „List pożegnalny”.
Cały pergamin był w
plamach od moich łez, które ciągle wypływały spod moich powiek.
Powiedziałeś kiedyś „Zamknij się
wreszcie i zostaw mnie w spokoju...”. Chciałem spełnić twoją prośbę.
Pewnie czytasz teraz ten list. Proszę nie rób sobie nic z tego. Żyj
dalej, bądź szczęśliwy. Chciałem tylko, żebyś miał jakąkolwiek pamiątkę po
mnie. W tym momencie pewnie stoję na moście Banpo lub moje ciało opada właśnie
na dno rzeki.
Proszę zapamiętaj te miłe chwile, które spędziliśmy razem. Zrób to dla
mnie. Spełnij moją ostatnią prośbę. Pamiętaj, że zawsze nad tobą czuwam, nie
pozwolę Cię skrzywdzić. Nadal Cię kocham Kim Himchan...
Yoo Young Jae
Bardzo fajny ff ogolnie bardzo fajnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńNo i się pobeczałam ;~~; kocham wasze opowiadania! < 3 cudowny ff <3
OdpowiedzUsuńNo nie.... Rozpłakałam się...
OdpowiedzUsuńUh... piękny ff~~
Piękny ;__; Płaczę T.T
OdpowiedzUsuńPS. Nominowałam Was! :D
http://keeping-love-again.blogspot.com/2013/03/rozdzia-14-versatile-blogger-award-2.html
Płaczę ;__;
OdpowiedzUsuńomomomo piekne^o^
OdpowiedzUsuńNominowałam was do Versatile Blogger
Szczegóły na
http://welcome-to-my-world.blogspot.com
Świetny;P Ryczę jak głupia no wspaniały...
OdpowiedzUsuńAww jaki nietypowy paring *-*
OdpowiedzUsuńJae idealnie mi tu pasował, chociaż nie sądziłam, że tym chamem okaże się Himchan.xD No ale teraz w sumie...to pasuje. Dobra, świetny i wgl smutno po nim mi się zrobiło ;c *idzie dalej z łzą w oku*
I znowu element śmierci. Ale podobało mi się
OdpowiedzUsuńMy feels T^T Idę w kąt płakać T^T
OdpowiedzUsuńStrasznie ładne piszesz! I podpisuję się nad tym, że nietypowy paring... w życiu bym nie pomyślała...
Dodałam Twojego bloga na listę opowiadań o B.A.P na moim blogu: http://its-just-bap.blogspot.com/ Ogólnie to piszę o tym w komentarzu tylko po to, by cie o tym zawiadomić i prosić o pomoc (wszystko jest napisane w notce), bo to dopiero mój marny początek ^ ^''
(jeśli uznasz to za spam, możesz usunąć ten komentarz)
Piękne *^* Popłakałam się T^T
OdpowiedzUsuń