music

sobota, 24 listopada 2012

"Ostatni list 2 "


Po około 10 minutach dłubania widelcem w talerzu zrozumiałem, że nie jestem głodny. Odstawiłem talerz do zlewu i od razu  do pokoju. Z lekkim zdenerwowaniem otworzyłem drzwi. Na łóżku czekał na mnie Minhyun. Ręką poklepał miejsce obok siebie. Oczy wiście usiadłem zaraz obok niego.
-Wiem, że często ci to mówię, ale będę to mówił tyle razy ile tylko będę mógł: Kocham Cię Choi. -Też cie kocham hyung- odpowiedziałem powoli zatapiając się  w jego oczach. Nie zauważyłem nawet kiedy Minhyun rozpiął i zsuną mi koszulę. Siedziałem teraz półnagi. -Oh jak ja kocham twoje ciało- hyung delikatnie przesuną dłonią po moim nagim torsie. Westchnąłem lekko czując delikatną dłoń na swoim ciele. Teraz oczy Minhyun’a patrzyły na mnie z takim pożądaniem, a jednocześnie taką miłością. Starszy chwycił mnie za ramiona i delikatnie położył na łóżku. Jego usta składały setki delikatnych pocałunków na mojej szyi, ramionach i klatce piersiowej.  Z każdym dotknięciem warg traciłem nad sobą kontrolę. -Hyung, dziś jestem cały twój- wyszeptałem mu do ucha. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Od razu począł zdejmować z siebie T-shirt i spodnie.
W twej cgwili byliśmy tylko my. Nic innego dookoła nie istaniało. Minhyun był taki delikatny wobec mnie. Jego dłonie powoli i dokładnie odkrywały każdy milimetr (teraz całkiem nagiego) mojego ciała. -Kocham cię Ren. Kocham jak nikogo innego. Czy.. Czy ty jesteś na to gotowy? -Hyung-oczywiście że jestem- odpowiedziałem z uśmiechem. -Kocham cię dla ciebie zrobię wszyst…- nie mogłem dokończyć zdania bo usta Minhyun’a z wielką namiętnością mi przerwały. Nasz pocałunki nigdy dotąd nie były tak przepełnione uczuciem.
Jego ręce wędrowały  coraz niżej, aż dotarły tam gdzie zamierzały. Straszy zaczął delikatnie przesuwać ręką po moim członku. Widząc, że sprawia mi to przyjemność zaczął przyspieszać. Przerwał nasz pocałunek-teraz jego usta  zjeżdżały coraz niżej i niżej… Zatrzymały się dopiero w okolicy ud. Na jego twarzy pojawiła się niepewność. -No zrób to Hyung, nie bój się. Będę odważny J Jestem pewien… -Dobrze mój kociaku- te słowa zabrzmiały tak podniecająco… Hwang lekko rozszerzył moje nogi i już po chwili poczułem lekki ból. Który jednak wydał mi się taki przyjemny. Z moich ust wyrwał się cichy jęk. -Nie bój się Choi będę delikatny-i taki też był. Z każdym kolejnym jego ruchem bioder czułem coraz większą przyjemność.  Odchyliłem głowę w tył wydając przy tym kilka westchnięć. -Czy jest ci dobrze? -Tak jest cudownie Hyung.- nawet teraz był taki opiekuńczy. To prawda nigdy nie czułem się tak doskonale. Po wielu minutach naszej „zabawy” poczułem przyjemne ciepło. -Oh to było wspaniałe- leżałem teraz wtulony w ramiona mojego chłopaka. Minhyun dyszał lekko zmęczony, ja zaś leżałem cały spocony. -Choi, hmm nie wiedziałem, że potrafisz być tak niegrzeczny- powiedział z uśmiechem.
Przyznając się to był mój pierwszy raz- ale jaki cudowny. Zapamiętam to do końca życia. -Skoczę do łazienki się schłodzic- oznajmiłem starszemu. -Mogę pójść z tobą ? ;P -Jasne kochanie…

Następnego dnia obudziłem się dość wcześnie. Promienie  lekko oświetlały nagie ciało mojego Hyung’a. Ahh ja on jest piękny. Teraz wydawał się jeszcze bardziej cudowny niż zawsze.
Postanowiłem po cichu wstać i przygotować dla nas śniadanie. Kiedy zszedłem do kuchni od razu zabrałem się za smażenie jajek i przygotowywanie kanapek. Po około 20 minutach w kuchni zjawił się. Głodny jak zawsze, Baekho. -Siema młody. Hmm widzę śniadanie dla dwojga… O nas już zapomniałeś?- Nie wiedziałem co powiedzieć, fakt, nie pomyślałem o tym. -Prze… przepraszam, nie chciałem was urazić czy coś pod… -Nie no co ty, żartowałem. Każdy tu przecież ma dwie raczki i mózg… No nie wliczając Aron’a ;) Poradzimy sobie- hyung otworzył lodówkę, zastanowił się chwilę i zabrał ze sobą cały talerz wczorajszej zapiekanki. Oczywiście usadowił się na fotelu w salonie i począł oglądać swój ukochany serial. Po kilku minutach na dole zjawili się Jr z Aron’em. -Hyung przestań! Nie oddam ci tych bokserek! Dlaczego niby  mam ci je oddawać, czy pożyczać?! -One są takie sexy.. -Sexy ale na mnie- Jr uśmiechnął się. -Tak wiem… Ale bez nich wyglądasz jeszcze lepiej- jeszcze przez kilka dobrych minut kłócili się który wygląda bardziej „sexy” w samych bokserkach czy bez nich… To oni w tym domu zapewniali prawdziwą rozrywkę ;)
Gdy skończyłem robić śniadanie od razu ruszyłem w stronę naszego pokoju. Jednak napotkałem przeszkodę, a właściwie dwie. Aron i JR… -Powiedz maknae, który z nas ma ładniejszy tyłek?- oboje wypieli się tyłem do mnie i poczęli kręcić tyłkami jak na wybiegu.
-Ah, chłopaki ..yy… No myślę, że oba pewnie są ładne- nie wiedziałem co odpowiedzieć. Dlatego też od razu zwinnie ich ominąłem i szybkim krokiem ruszyłem do pokoju. Czekał tam na mnie  mój kochany Minhyun. W miłej atmosferze zjedliśmy śniadanie i razem z wszystkimi ruszyliśmy na sesję zdjęciową. Podczas jej trwania (już około 4 godzin) poczułem się bardzo źle. Było mi gorąco, zalał ,Mie pot, a cały świat dookoła kręcił się jakbym był na karuzeli. W pewniej chwili poczułem mocny ból w klatce piersiowej i.. to tyle co pamiętam z planu. Następnym wspomnieniem  jest przerażona  mina Minhyuna i głos syreny karetki.
-Co…? Co się stało? Gdzie ja jestem?
-Już dobrze Renni , zemdlałeś, jedziemy do szpitala. -Do szpitala..? – *nie, nie tylko nie do szpitala, wtedy się wszystko wyda* myślałem. To na pewno przez tę cholerną chorobę. Jeśli to będzie się powtarzać, jak ja to ukryję przed chłopakami?!
Po Okołu 2 godzinach spędzonych w szpitalnym łóżku, usłyszałem że mogę wyjść. -Choi , następnym razem uważaj na siebie bardziej. Nie możesz się tak przemęczać . Wiesz, ze ta choroba to nie byle co. Jeśli nie będziesz uważał to może to się skończyć wcześniej. Przepraszam, że mówię w to taki sposób, ale chyba każdy dzień się liczy, prawda? -Racja doktorze, dobrze..- Jego słowa brzmiały wciąż w mojej głowie. Ostatnie 2 dni były tak wspaniałe, że nie pamiętałem nawet o chorobie, lecz teraz… Nie poddawałem się. Choć tak bardzo się bałem nie dałem po sobie tego poznać. Odwróciłem się i ujrzałem przerażoną twarz Jr’a. -Jak to każdy dzień się liczy, jaka choroba? Choi, do cholery o co tu chodzi? Dlaczego nic nie powiedziałeś? – Zasypywał mnie pytaniami, a ja nie stałem jak kołek i nie wiedziałem jak i co odpowiedzieć. -Słuchaj, proszę nie mów reszcie ale niedługo umrę…- W oczach hyung’a pojawiły się łzy, musiałem mu to powiedzieć…

3 komentarze:

  1. Jeju biedny Ren ;c
    Wszystko jest świetne i bardzo mi się podoba ^^
    Czekam na kolejną część ^^
    Hwaiting!!

    OdpowiedzUsuń
  2. NIE!
    Ren nie moze umrzeć; cc

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne. Na serio można się popłakac

    OdpowiedzUsuń