music

czwartek, 21 lutego 2013

"Modlitwa" [OS]

17 komentarzy:

Bardzo długo zajęło mi napisanie tego ff, potem jeszcze poprawki itp. Trwało to w nieskończoność-.- Ale w końcu się udało! Jest i mam nadzieję że się wam spodoba!:D

Tak się zastanawiam czy tytuł jest na pewno trafiony..:) Ale nich już bd :)

Tytuł: "Modlitwa"
Autor:
Zico
Gatunek: Dramat
Rodzaj: OneShot
FanClub: B.A.P
Typ: FanFiction


Miłość? Miłość jest nie tylko uczuciem łączącym ludzi, jest całym ich życiem. Więc jeśli miłość znika, kończy się także życie, zostaje pozbawione sensu. Kiedy ona umiera, umiera też część duszy i serca człowieka, które pamiętają każdy, nawet najmniejsze wspomnienie.
Nie przestaje się kochać z dnia na dzień. Jeśli ktoś zapomina o nas tak szybko, to znaczy że ta osoba nigdy tak naprawdę nas nie kochała. Ludzie darzą się miłością latami, są ze sobą „na dobre i na złe”. Nawet gdy popełnisz błąd, to ukochana osoba wybaczy ci, zapomnie i nie opuści, będzie z tobą NA ZAWSZE. Właśnie te słowa, tak łatwo je wypowiedzieć, tylko one dwa a znaczą tak wiele. Jednak trzeba bardzo uważać wypowiadając je. Często „na zawsze” nie znaczy wiecznie, kochać „na zawsze” to być przy kimś aż do końca naszych dni. Najbardziej rani , gdy zależy nam na nie właściwej osobie, gdy to uczucie jest od nas silniejsze, gdy pragniemy tylko jej, a ona nie może, już nie potrafi darzyć nas tym samym uczuciem.
To skłania nas do rzeczy, o których wcześniej nigdy nie myśleliśmy…

Usiadłem pod ścianą. W całym pokoju panowała ciemność, jedynie światło księżyca wpadało przez małe okno, oświetlając nie wielki kawałek pomieszczenia. Spojrzałem w niebo, całe pokryte setkami gwiazd. Ahh jak ja kochałem na nie patrzeć, mogłem to robić godzinami, słuchając przy tym ulubionych piosenek i zapominając o całym otaczającym mnie świecie.
Byłem sam, w domu nie było nikogo oprócz mnie. Panowała tu grobowa cisza, przerywana tylko cichym tykaniem zegara. Teraz myślałem tylko o tym co było, tylko o tobie. O każdej spędzonej razem chwili, kiedy byliśmy szczęśliwi. Minął już miesiąc, a ja wciąż nie mogłem wyrzucić z mojej głowy, obrazu twojej uśmiechającej się do mnie twarzy.  W mojej pamięci zatrzymam te wszystkie  wspaniałe wspomnienia, na zawsze.To kiedy chodziliśmy na długie spacery, trzymając się za ręce i śmiejąc z najdrobniejszych rzeczy. Nigdy też nie zapomnę też żadnego z tych wspaniałych wieczorów, nocy kiedy razem oglądając filmy i siedząc pod kocem, ja wtulałem się w ciebie, w twoje umięśnione, ciepłe ciało. Nawet nie wiesz, że nigdy nie bałem się tych wszystkich tandetnych horrorów, a ukrywałem się w twoich ramionach tylko po to by czuć twoje ciepło, by być jeszcze bliżej ciebie, a ty wtedy przytulałeś mnie i całowałeś w policzek myśląc, że przez to będę się czuł bezpieczniej.
Tak kochałem być z tobą, w każdej z tych niezliczonych chwil. Lecz teraz jestem tu, sam i nawet nie wiesz jak mi cię bardzo brakuje. 
Twojego męskiego głosu, twoich dużych miękkich, delikatnych ust. Ust, które odkryły każdy kawałek mojego ciała. Twoich dłoni, które tak świetnie poruszały się, błądząc po moim brzuchu, szyi, pośladkach.. Tak bardzo za tobą tęsknię YongGuk…  

Siedziałem tak wpatrując się w niebo, starając sobie przypomnieć wszystkie te cudowne chwile, spędzone razem z nim.  Wszystkie myśli plątały mi się w głowie. Nie byłem już pewny swoich uczuć.
-YongGuk…- wyszeptałem, zaciskając żyletkę w swojej ręce. Otworzyłem dłoń, kawałek metalu zdążył już ją pokaleczyć. Spojrzałem na „czysty” jeszcze nadgarstek , przyłożyłem do niego ostre narzędzie i bez chwili zawahania docisnąłem go najmocniej jak tylko umiałem.  Przesunąłem nim po ciele, następnie postąpiłem tak jeszcze kilka razy.  Z utworzonych przed chwilą raz zaczęła płynąć gęsta, ciemnoczerwona krew.  Nie czułem bólu, czułem tylko jak szybko bije moje serce.  Kilka kropel zdążyło już upaść na ziemię brudząc przy tym kafelki.
Rozcinałem moją skórę, tyle razy, aż na ojej ręce pojawił się napis „YongGuk”. Napis był słabo widoczny spod przykrywającej go fali czerwonej cieczy. Rany były bardzo głębokie. Skóra wokół ran była obrzęknięta i rozpalona.
Powoli zaczynałem słabnąć. Wypuściłem żyletkę z mojej dłoni, ręce bezwładnie opadły, a ja sam osunąłem się na podłogę. Mój oddech stał się ciężki. Czułem, że leże w kałuży krwi, moje  ubranie przykleiło się do ciała. Z trudnością podnosząc rękę odgarnąłem grzywkę brudząc przy tym twarz krwią.  Dopiero teraz zacząłem czuć piecznie na rękach. Ogarnęła mnie senność, moje powieki stały się ciężkie, a świat zaczął wirować.  Resztkami sił  wyciągnąłem telefon, próbując  wybrać numer przyjaciela.
-„Halo?”- usłyszałem.
-Kocham Cię YongGuk, pamiętaj- wyszeptałem. Chciałem by wiedział, że nadal go kocham. Nie mogąc utrzymać telefonu, upuściłem go.  Uderzając o podłogę, zbił się wyświetlacz i wypadła bateria. Teraz zepsuty aparat był całkowicie nie ważny. Czułem, ze odchodzę. Straciłem tyle krwi… Tak bardzo chciałem, by on tu był, ze mną w moich ostatnich chwilach.
Mój wzrok powędrował na krzyż, znajdujący się na ścianie. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, ę ostatnio często zapominałem się modlić. Przecież byłem Chrześcijaninem, nie powinienem zapominać. Wciąż leżąc, na wpółprzytomny, zacząłem szeptać:
-„Boże, dziękuję Ci za wszytsko.Za moje życie, chociaż nie zawsze było cudowne, za każdą ważną dla mnie osobę, a w szczególności za YongGuk’a. Był dla mnie wszystkim… Przepraszam, że właśnie tak musiałem zakończyć moje życie, ale zrozum proszę, że ja nie mogę, nie potrafię żyć bez niego. Mam nadzieję, że mi wybaczysz i przyjmiesz do siebie . To ja Zelo to znaczy Choi Joon Hong. Boże, ja właśnie umieram. Bądź przy mnie, gdy ON nie może, nie chce.”- Oczywiście nie zapomniałem dodać pięknego AMEN na końcu. Leżałem tak, czekając na zbliżającą się śmierć. Nagle usłyszałem trzaskające drzwi i głośne odgłosy kroków na schodach. Praktycznie nie przytomny, otworzyłem lekko oczy. Nie wiedziałem, czy zobaczyłem go naprawdę, czy to też wyobraźnia zaczęła płatać mi figle. Trwałem w nieświadomości dopóki nie poczułem, ze ktoś mnie podnosi. Wtedy wiedziałem już, że to on. Jego zapach ciała, jego duże męskie dłonie.. Rozpoznam je wszędzie. Przyszedł...? Poczułem radość i mimo oblicza śmierci, uśmiechnąłem się. 
-Choi, słyszysz mnie? Obudź się! Karetka już jedzie. Proszę Cię nie odchodź!- Jego ręce objęły mnie. Hyung przytulił mnie Jak dawno tego nie robił. Moja głowa bezwładnie opadła na jego ramię. Ostatni raz, resztkami sił otworzyłem oczy. Ujrzałem jego piękną twarz, ciemne, duże usta i te oczy, patrzące na mnie z troską. Teraz jego wzrok powędrował na moją zakrwawioną rękę. Na jego twarzy pojawiło się przerażenie.
-YongGuk!? Dlaczego? Czemu to zrobiłeś? Zelo, dlaczego?!
-Ja… Ja nadal cię kocham hyung! Rozstaliśmy się ponad 2 miesiące temu, ale ja nadal cię kocham. Dlaczego tu przyszedłeś?
-Zelo, mi też dalej na tobie zależy. Wiem, ze powinienem to powiedzieć wcześniej, ale sam nie dawno to zrozumiałem, że nie umiem żyć bez ciebie.
-Hyung, na prawdę?
 -Tak Choi, nawet nie wiesz jak mi przykro, to wszystko przeze mnie. Tak bardzo Cię przepraszam.- Jego usta lekko, na kilka sekund połączyły się z moimi.
Drzwi do pokoju gwałtownie się otworzyły, wkroczyło przez nie kilku mężczyzn.
-Tutaj jest. Bierzemy go.- powiedział jeden z nich. Sanitariusze „załadowali mnie” do karetki. Dalej nie pamiętam już nic.
Obudziłem się w Sali szpitalnej. Moje spojrzenie od razu padło na NIEGO, był przy moim łóżku.
-Zelo, nie rób tego więc, nie strasz mnie proszę. Straciłeś sporo krwi, ale nic ci nie będzie.
-Hyun… Kocham Cię- sam nie wiem dlaczego to powiedziałem.
Choi, ja też cię kocham, wiesz to. Błagam wybacz mi, proszę…
-To nie twoja wina, to ja przepraszam, to nigdy więcej się nie powtórzy.
-Cz ty, chcesz spróbować jesz…
-Tak!- nie dałem mu dokończyć. Nasze usta znów połączyły się w delikatnym pocałunku.

Po 2 dniach wyszedłem ze szpitala, a razem ze mną YongGuk. Od tamtej pory jesteśmy nierozłączni J



Wszystkie wydarzenia związane z miłością uczą nas BY W NIĄ IWRZYĆ. Często jest to trudne, boimy się i to jest zrozumiałe. Wielu z nas lęka się o niej mówić. Nie chcemy jej wyznawać, ponieważ boimy się odrzucenia. Być może nie zawszenasze uczucia zostaną przyjęte z oczekiwaną przez nas reakcją, jednak zawsze warto próbować. Podsumowując: Miłość jest wspaniałym uczuciem, łączącym ludzi. NIE BÓJMY SIĘ MIŁOŚCI ;D