music

sobota, 29 grudnia 2012

"Obsesja 3 "

7 komentarzy:


Miałam wielkie problemy z tym rozdziałem i uff.. Udało się w końcu xD

Mam nadzieję, że was zaskoczy, pozytywnie ;)
Wielkie dzięki dla  @maddie15945 , która uświadomiła mi pewna ważna rzecz, dla ciebie :**


-Od tamtej pory przysiągłem sobie, że teraz to ja będę krzywdzić…- Nie wiedziałem dokładnie o co mu chodziło.
-Ale co się stał..- urwałem, kiedy zauważyłem na sobie jego przeszywający wzrok.
-Miałem około 16-17 lat. Żyłem beztrosko, nie byłem pilnym uczniem, ale jakoś udawało mi się przechodzić do następnych klas. Wszystko układało się idealnie, imprezki, szlugi, piwka, no   umierać. Ale pewnego dni..- przerwał. Byłem w wielkim szoku, że on potrafi być taki wrażliwy. Nie sądziłem też, że potrafi tak normalnie porozmawiać, jak zwykły człowiek.

-Podeszli do mnie, zaciągnęli do auta, a potem zabrali w straszne miejsce. Spędziłem tam wiele tygodni. Torturowali mnie- bili, okaleczali…- spojrzałem na bliznę tuż obok jego prawego oka, nie zauważyłem jej wcześniej.
Ton z jakim mówił, wyrażał wiele emocji: złość, smutek… Jego oczy wpatrywały się w ścianę, a dłonie zaciskały w pięści.
-Gdy tylko stamtąd uciekłem, przysiągłem sobie, że teraz ja będę katem, a takie niewinni, jak ja kiedyś, będą cierpieli.

-Ale to nie ma sensu! Co ci to da?- Oberwałem od niego po głowie.
-Satysfakcję, psie- dokończył z pogardą.
-Czy..?
-Zamknij się już! To, że ci to powiedziałem…To chwila słabości, nie myśl sobie, że tak będzie zawsze. Nic miłego cię tu nie spotka.- Spojrzał na mnie zimnym wzrokiem.

*Kilka dni później*


W ciągu tego krótkiego czasu, moje ciało „zyskało” wiele nowych ran, siniaków i blizn. Starszy naprawdę pragną zemsty. Nigdy nie był choć trochę litościwy wobec mnie. We wszystkim co robił, okazywał wielką złość…


*Pewnego ranka*


Wielkie drzwi powoli się otworzyły. Wkroczyła przez nie znana mi postać, jednak nie był to Zico. Wydało mi się to dziwne, lekko się przestraszyłem, bo nikt oprócz niego nie odwiedzał mnie. W męskich rysach twarzy od razu rozpoznałem jego młodszego przyjaciela, P.O. Chłopak rozejrzawszy się po korytarzu, cicho zamkną za sobą drzwi. Szedł powoli w moim kierunku. Nie wiedziałem co go tu sprowadza, nigdy prócz pierwszego dnia, nie odwiedził  tej sali.

-Cześć, przyszedłem zapytać czy się jakoś trzymasz?-Moje zdumienie było ogromne, kiedy P.O usiadł koło mnie i miłym tonem wypowiedział te słowa.
-Yhh jak na taka sytuację to raczej nie jest ze mną jeszcze tak źle.
-Bardzo cię męczy?- nie odpowiedziałem na pytanie P.O, nie wiedziałem co mam powiedzieć.  Smutnym  wzrokiem spojrzałem na niego. Posłał mi spojrzenie typu: „Współczuję ci”.
-Nie bój się, to już niedługo się skończy, pomogę ci.– przyjacielsko złapał mnie za bark.
-Ale jak pomożesz, ty, przecież..-Nie potrafiłem złożyć najprostszego zdania, w mojej głowie plątało się za dużo myśli.
-Nie U-Kwon, już nie. .. Zrozumiałem, że to nic nam nie da. Pomagałem mu by był moim przyjacielem, teraz zmienił się i nie chcę mu więc pomagać- W moim sercu wreszcie obudziła się nadzieja. Teraz czułem, że mam w końcu szanse  się stąd wydostać. P.O opowiedział mi dokładnie, swój cały plan.
Za kilka dni Zico miał wyjechać „w interesach”, co znaczyło że będzie polował na swoją kolejną ofiarę. Wtedy z pomocą P.O mógłbym bezpiecznie uciec stąd.
-Zaopiekuje się tobą.- Jego słowa zabrzmiały tak przyjacielsko. Objął mnie swoim ciepłym ramieniem. Od dawna nie czułem się tak bezpiecznie. Spojrzałem na jego anielską twarz, wpatrywał się we mnie, tym razem było to spojrzenie pełne dobroci i współczucia. P.O dodał jeszcze kilka słów otuchy, że powonieniem być silny, bo do czasu kiedy Zico nie wyjedzie, nie może nic zrobić. Poczułem się jakby P.O  był moim przyjacielem, jeszcze z dzieciństwa.
Usłyszeliśmy jak ktoś głośno zamyka drzwi.
-Zico!- krzyknął mężczyzna.-Muszę iść, trzymaj się.- wstając  delikatnie pocałował mnie w czoło. Poczułem  dziwne ciepło w okolicy brzucha. Czy..? Nie, to niemożliwe, nie mogłem nawet o tym myśleć. Ostatni raz spojrzałem na anioła zesłanego mi z nieba, na jego anielską twarz i piękne oczy.Moje spojrzenie było w nim utkwione dopóki jego postać nie zniknęła za wielkimi drzwiami. Poczułem się bardzo samotny, rozejrzałem się po ciemnym, przygnębiającym pokoju.
*Już niedługo…* pomyślałem. Nagle usłyszałem czyjąś rozmowę.

-Ostatni raz pytam się co tam robiłeś? To jest mój piesek i nie masz prawa się do niego zbliżać, rozumiesz?! Ahh tak bardzo ci się podoba? Dobrze, jeśli tak bardzo go lubisz na pewno nie będzie ci przeszkadzać kiedy..-Usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła. P.O! Głos dobiegający zza drzwi zniknął. Rozpoznałem w nim Zico, który za pewnie krzyczał na biednego P.O. Jeszcze obolały, szybko podbiegłem do drzwi.
-Zostaw go!- krzyczałem z całych sił. Byłem wściekły na siebie za to, że P.O oberwał tylko za to że chciał mi pomóc. Nie wiedziałem, co stało się na korytarzu, miałem tylko nadzieję, że P.O bardzo nie ucierpiał. Bardzo bałem się o, no właśnie kim on dla mnie był? Wiedząc, że nic nie zdziałam, wróciłem na swoje wcześniejsze miejsce, usiadłem, chowając twarz w rękach i kontynuowałem moje rozmyślania.
-Lubisz go tylko dlatego, że stara ci się pomóc-wmawiałem sobie- A ten pocałunek, wprawdzie w czoło, ale dlaczego to zrobił? Czy on też coś do mnie czuje?- Tyle pytań cisnęło się w mojej głowie. Tak bardzo chciałbym znać na nie odpowiedzi…
Drzwi znów otworzyły się, jednak teraz weszli przez nie obaj mężczyźni. Zico szarpał P.O za koszulkę.
-Proszę bardzo, teraz będziesz mógł okazać to jak bardzo go lubisz- popchną młodszego w moim kierunku, P.O wylądował tuż obok mnie, uderzając przy tym mocno, ręką o stojące blisko łóżko. Starszy podszedł do niego i z całej siły zadał mu cios w twarz. Młodszy uderzył głową o podłogę, z jego ust pociekła stróżka krwi.
-Tak go lubisz, więc proszę bardzo, okaż mu to!
-Ale o co ci chodzi, jak mam cokolwiek okazać?-P.O znów dostał po twarzy.
-Zostaw go!- Krzyknąłem. Zico nie zwrócił nawet na mnie uwagi. -Zrób to co ci mówiłem!- Wykrzyczał ze złością.
-Ale ja nie mogę, nie chcę..- Błagał P.O.
-Więc chcesz, żebym go zabił?- Zico wycelował bronią prosto w moją głowę. Nie wiedząc co się dzieje, siedziałem skulony, ze strachu, pod ścianą. Całe moje ciało się trzęsło.
-Naprawdę chcesz by umarł? Jeśli nie zrób to co ci mówiłem i zapomnimy o wszystkim.- Zico był coraz bardziej zniecierpliwiony. P.O spojrzał na mnie, przepraszając wzrokiem. Złapał mnie za rękę i delikatnie obrócił tak bym leżał na brzuchu. Trzęsącą się dłonią pogładził mnie po buzi. Nachylił się nad moim ciałem.
-Przepraszam, kocham cię i nie pozwolę by on cię zabił.- Cichutko wyszeptał do mojego ucha. Te słowa przeszyły moje całe ciało, nie mogłem w to uwierzyć. Oprzytomniałem dopiero, kiedy usłyszałem donośny głos Zico.
-Masz 5 sekund inaczej dostanie tą kulą w swój cholerny łep! Chcesz żyć z myślą, że przez ciebie zginął człowiek?!- Ledwo skończył swoją wypowiedź, a poczułem ból. Ten okropny ból, który towarzyszył mi za każdym razem, gdy Zico mnie wykorzystywał.

-Przepraszam kochanie…- P.O choć poruszał się bardzo delikatnie, nadal zagryzałem wargi, błagając by przestał. Pokój przepełniał głośny śmiech starszego i cichy oddech mojego P.O. Nagle usłyszałem strzał…

-Niee!-Wyrwało się z mojego gardła…




niedziela, 23 grudnia 2012

"Ciasteczkowy Potwór, czyli święta z Big Bang"

6 komentarzy:

Taki Świąteczny akcent :) 

Uprzedzam, że opowiadanie może nie mieć sensu, zawierać niezrozumiałe dialogi, bądź wyrządzić uszczerbek na psychice czającego  Nie posiadam za to odpowiedzialności.
Nie miałam już pomysłów i wyszło jak wyszło. Osobiście uważam to za porażkę, ale cóż.. Może się chociaż z mojej głupoty pośmiejecie xD


Dziękuję za pomysł kochanej Risu i dedykuję to "dzieło" specjalnie dla niej <3

Autor: Zico
Tytuł: : "Ciasteczkowy Potwór, czyli święta z Big Bang"
Gatunek: Komedia
Rodzaj: OneShot

Typ: FanFiction

Święta Bożego Narodzenia-czas dobroci, spokoju, radości… Jednak w  wykonaniu chłopaków z Big Bang mogą wydawać się także dziwne, nie spokojne oraz.. No właśnie xD

*Godzina 18:00. W dormie Big Bang*


-Chłopaki, chodźcie już!- Wykrzyczał Taeyang.- Pierniczki czekają- dodał, mówiąc już sam do siebie. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Do pokoju szli kolejno GD z TOP’em oraz Daesung z Seungri’m. Ostatnia para zatrzymała się w wejściu, kiedy Choi i Kwon usiedli już przy wigilijnym stole.
-Co znow…- Powiedział Taeyang, odwracając się w kierunku wejścia. Jego mina nie wyrażała wielkiego zdumienia, gdy zobaczył całujących się chłopaków. Daedelikatnie obejmował maknae, kiedy ten zachłannie wbijał się w usta starszego. 

-Nawet teraz, w Wigilię? Chłopaki..- Tae wypowiedział te słowa, z troską kręcąc głową. Dopiero po chwili zorientował się, że chłopcy stoją pod jemiołą.
-Kto ją tam powiesił?- Spojrzenie Tae od razu wbiło się w Smoka. Kwon tylko uśmiechnął się szeroko i spojrzeniem wskazał na siedzącego obok TOP’a. Tae od razu zorientował się co Smok ma na myśli.
Po kilku godzinach jedzenia, śpiewania i wariowania przy stole, Taeyang powoli, niepostrzeżenie wymknął się do małego pokoju. Nikt nie zauważył jego zniknięcia. Dae i Seungricałowali się (jak zwykle), choć nie siedzieli pod jemiołą. TOP wręczył swojemu Dragonowi prezent.
-Żartujesz sobie? Skarpetki i to takie?! Proszę cię, przecież one nie pasują mi do koloru mojej koszuli!
-Skarbie, ale przecież nie będziesz w niej zawsze chodził, do którejś w końcu będą pasować- TOP odpowiedział, lekko zmieszany.
-To nie jest to o czym marzyłem- Smok z obrzydzeniem rzucił skarpetki na podłogę. Następnie  wstał, unosząc prawą dłoń.
-Lepiej przemyśl co uczyniłeś- Dodał. Choi siedział zdumiony na krześle, nie wiedział co powiedzieć.
-Czekaj Kwon!- Wybiegł za nim z pokoju.
W pokoju zostali tylko Dae i Seungri.
-Gdzie są wszyscy?- Starszy rozejrzał się po pomieszczeniu, odrywając się na chwilę od, zawsze chętnego do całowania, Seungri’ego. Już po chwili oboje ruszyli na poszukiwania reszty członków zespołu.
Po około 20 min. poszukiwania, chłopcy w końcu znaleźli jednego z przyjaciół. Weszli do sąsiedniego pokoju. Ich oczy ujrzały siedzącego na podłodze Taeyang’a, wcinał pierniczki jak oszalały! Pakował ich po kilka do buzi, wkładał je szybko, trzęsącymi się dłońmi.  Nikt do tej poey nie wiedział, że chłopak ma tak poważne problemy.
-Tae? Wyczystko gra?

-Tak, a cos niby źle?- Odwrócił się całkowicie, pakując kolejne ciastka do ust.
-Ty chyba masz lekki problem- wtrącił Seungri.
-Problem? Skądże znowu- Tae uśmiechną się, zapominając, że jego buzia zapakowana jest słodkościami. Kilka kawałków spadło na podłogę.



*10 min później* TOP i GD wrócili już, pogodzeni :D

-Chłopaki, pomóżcie!- Do pokoju wpadli Choi i Kwon. Nie wiedzieli co się dzieje, przestraszyli się. Ale cóż mieli pomyśleć, gdy zobaczyli Taeyang’a całego w czerwonej cieczy i siedzącego na nim Seungri’ego, który trzymał jego ręce.
-Puść, nic mi nie jest!
-Masz problem hyung i to duży…
-Oddawaj cistka!! 

-Hej, nie rób mu nic. Co tu się dzieje w ogóle, cholera! Człowiek wychodzi na 5 min, wraca i widzi bijących się przyjaciół i to jeden na dodatek jest ranny-Wtrącił się Dragon.
-Hyung, spokojnie, to nie krew- Odpowiedział Seungri. Wszscy razem uspokoili „ciasteczkowego potwora” . Potem dwuch nieobecnych członków dowiedziało się wszystkiego, jak Tae najadł się za dużo cukru i dlatego maknae próbował go uspokoić.
-Dobrze, ale w czym umazany on jest umazany?-TOP wskazał palcem na próbującego dotknąć cista Taeyang’a.
-Ah Hyung, to ketchup. Stwierdziliśmy, ze jest zdrowszy niż pierniczki, więc chcieliśmy by hyung przerzucił się na niego, zamiast upierdzielać niezdrowe ciastka!

* 2 godziny, 5 paczek pierniczków i 7 butelek wina później*

-A ja wam chłopaki powiem tak- Daesung wskoczył na stół. I zaczął śpiewać:
„I love you, babys I’m not a Monster…” *już mówi* Chłopaki kocham was, kocham jak normalnie, jak rodzinę- dodał bełkocząc, w końcu sam wypił 2 butelki ów trunku.
-Też cię kochamy, ale złaź ze stołu z butami, pobrudzisz nowy obrus- TOP krzywo spojrzał na kolegę.  Dae podniósł ręce i posłusznie opuścił swoją „scenę”.
-Chłopcy, ten dzień czegoś nas nauczył..- Przemówienie zaczął Choi.
-Że nie powinno się uzależniać od pierników?
-Tak Tae, to też *uśmiech TOP’a*. Nauczył nas także, że nie powinno się komuś kupować skarpetek na święta…
W pokoju nastała cisza, którą co chwila przerywała czkawka Daesunga. Smok wpadł na pomysł…
-Może zagramy w butelkę?
- Smoku, w Wigilię?
-No co i tak już uzależnialiśmy się, całowaliśmy i piliśmy w Wigilię, to chyba gra w butelkę nie zaszkodzi.- Dragon zrobił minę szczeniaczka. Wszyscy przyznali mu rację…


sobota, 22 grudnia 2012

Obsesja 2 "

7 komentarzy:

Przepraszam, że tak długo czekaliście  ale wiecie ten przedświąteczny czas.. Tyle roboty.. :)



Widziałem, że ten lekki dotyk sprawił mu małą przyjemność. Wiedziałem, że kiedy przestanę, spotka mnie coś gorszego, dlatego posłusznie obniżyłem głowę i powoli wsunąłem członka do ust...


Dłonie Zico ujęły moją głowę i powoli uciskały ją w dół, by następnie szarpnięciem za włosy unieść ją z powrotem. W tym czasie moje usta delikatnie przesuwały się po jego członku. Niesiony chwilą, zacząłem powoli oplatać go nie tylko wargami, ale także językiem. Po rzadko wydawanych przez mężczyznę jękach, można było poznać, że sprawią mu to nie małą przyjemność. 
Na początku Zico pieścił każdy kawałek mojego ciała. Delikatnie składał pocałunki na mojej szyi, torsie i udach. Zwinnie oplatał mojego członka, swoim językiem, co go bardzo pobudzało. Chyba nie dziwnym jest fakt, że było to dla mnie zaskakująco przyjemne. Jednak nie trwało to długo. Nagle poczułem silny ból.W okolicy swojego wejścia poczułem coś mokrego. Teraz członek  Zico powoli wsunął się w moje wnętrze.  Moje wszystkie mięśnie spięły się, a oczy otworzyły szerzej.  Moje usta wydały cichy jęk protestu. Czułem ból, który  z każdą chwilą narastał. Zico poruszał się we mnie coraz szybciej. Lekko zmęczony, objął moje uda rękami, by muc wejść we mnie jeszcze głębiej. Dociskał je do siebie, za każdym razem coraz mocniej. Moje dłonie mocno zaciskały się na leżących obok mnie poduszkach. Ściskałem oczy z bólu, mój oddech stał się szybki, a z ust coraz częściej wyrywały się krzyki. Zgryzłem wargi, by nie krzyczeć.
-Proszę przestań!- Krzyczałem, przez zaciśnięte wargi. –Błagam!- Jednak moje prośby nie wzbudzały w oprawcy najmniejszych emocji. Nieustający ból stawał się nie do zniesienia, gdy nagle przestałem go czuć. Ciężko oddychając, próbowałem obrócić się, by zobaczyć co skłoniło mężczyznę do przerwania… Nagle poczułem jak czyjeś ręce oplatają mój brzuch, szybkim ruchem zostałem przewrócony na plecy. Sznur, którym były związane moje ręce zaczął wbijać się w nie jeszcze bardziej. Przez załzawione oczy widziałem jak ciemna postać zbliża się do mnie. Kiedy próbowałem , szybko mrugając, pozbyć się łez, poczułem silny ból na prawym policzku. Moja głowa bezwładnie opadła na lewą stronę. Począłem się szarpać , jednak to sprawiło tylko, że po moich rękach zaczęła spływać krew. Lina zostawiła na nich głębokie rany. 

-Proszę, daj mi spokój, czego ty chcesz?!
-Spokój? Oh chcę się tylko z tobą zabawić- Postać zaśmiała się szyderczo. Dopiero teraz, otwierając szerzej oczy spostrzegłem, że jest to młodszy z porywaczy. P.O podszedł i usiadł zaraz koło mnie. Ujął moja twarz, delikatnie ją gładząc.
-Nie bój się, nie będzie bolało. Nie tak bardzo- Teraz doskonale widziałem jego męską twarz, na której gościł uśmiech. -Proszę uwolnij mnie, błagam..
-Żartujesz? Teraz ja się tobą zajmę…- Ostatni raz spojrzałem mu w oczy, nie chciałem widzieć tego co będzie mi robił…



Obudziłem się, dalej ze związanymi rękoma, moje oczy powoli rozejrzały się po pomieszczeniu. Nie było w nim nikogo, oprócz mnie. Spojrzałem na swoje ciało. Pokrywały je liczne sińce i rany, z wielu z nich powoli ciekła krew. Próbowałem się ruszyć, jednak każdy ruch sprawiał mi wielki ból.
Drzwi pokoju otworzyły się, a w nich staną starszy mężczyzna (Zico).

-No i jak się czujesz?- Zapytał. Nie miałem najmniejszej ochoty mu odpowiadać.
-Nie będziesz rozmawiał? Trudno..
-Dlaczego? Dlaczego mi to robicie?!
-Słuchaj, myślałeś, że życie jest piękne, że zawsze będziesz szczęśliwy? To się myliłeś, piesku…-Ale dlaczego ja? Co ci zrobiłem?!- Krzyczałem, z trudem łapiąc  oddech.
-A czy ja komukolwiek, kiedyś coś zrobiłem? Nie, a traktowano mnie podobnie..
-Więc dlatego, że ktoś cie kiedyś skrzywdził, ty wyżywasz się na mnie?- Przerwałem mu.
Zapanowała cisza. Po jego minie poznałem, że ciężko jest mu mówić o tych wspomnieniach. Gdyby nie to co mi zrobił tamtej nocy, pewnie bym mu współczuł.  Jednak teraz, we wnętrz, można powiedzieć, że cieszyłem się z tego.

-Naprawdę chcesz wiedzieć? Mnie traktowano gorzej, więc ciesz się, że nie robię ci nic gorszego. To było dawno, kiedy byłem jeszcze dzieckiem. Od tamtej pory przysięgłem sobie, że teraz to ja będę krzywdzić…


piątek, 14 grudnia 2012

"Obsesja 1 "

9 komentarzy:

Na pomysł (+realizacja) wpadłam oglądając Mv "Obsession" SmokaxD Sam pomysł w mojej głowie wydał mi się ciekawy, ale jakie są tego efekty? Jeśli macie jakieś uwagi, lub pomysły to śmiało piszcie w komentarzach :DWięc (oficjalnie xD ) zaczynam wieloczęściowe opowiadanie "Obsesja" (wow skąd pomysł na tytuł? xD ) z kilkoma członkami zespołu Block B. Więc ZAPRASZAM i miłego czytania :D


Tytuł: "Obsesja"

Autor: Zico

Gatunek: Dramat, horror

Rodzaj: Wieloczęściowe

FanClub: Block B

Uwagi autora: opisy brutalności,

Typ: Yaoi





             Otworzyłem oczy. Dookoła mnie panował półmrok. Leżałem na podłodze, prawie nagi.
 Moje ciało pokrywały liczne rany i sińce. Z wielu z nich powoli ciekła krew .Moje ręce i nogi były związane sznurem, który mocno się w nie wbijał. Próbowałem się ruszyć, jednak każdy ruch sprawiał mi wielki ból.  Byłem w szoku, w pierwszej chwili nie pamiętałem co się stało, dlaczego tu jestem. Dopiero kiedy rozejrzałem się po pomieszczeniu zacząłem przypominać sobie wszystkie okropne wspomnienia. Tak samo jak wtedy w pokoju panowała ciemność, światło dawało tylko kilka porozstawianych  świec.  Ściany pokryte były dużą ilością roślin, które wbijały swoje korzenie między kamienie, którymi wyłożona była każda  z nich. Moje oczy na chwilę zatrzymały się na starych drzwiach przewiązanych łańcuchami.
Całe ciało drżało z zimna, jakie tam panowało. Teraz przez moją głowę przewijało się tysiące myśli, wydarzeń, których na pewno nie chciałbym pamiętać. Z każdym moim oddechem wspomnienia stawały się  coraz wyraźniejsze…

*Kilka godzin wcześniej*

Szedłem leśną drogą, zupełnie nie świadomy tego co mnie czeka. Zmierzałem na stary cmentarz, by odwiedzić grób mojej matki, która zmarła kiedy byłem jeszcze bardzo mały. Lubiłem tam przychodzić. Mogłem jej powiedzieć wszystko czego nie potrafiłem wyznać komukolwiek. Od cmentarza dzieliło mnie niespełna kilkadziesiąt metrów, gdy zauważyłem czarny samochód powoli podjeżdżający pod jego bramę. Z wozu wysiadło kilku umięśnionych mężczyzn, ruszyli w moim kierunku. Zaniepokoiłem się, kiedy coraz szybciej kroczyli ku mnie. Myślałem o ucieczce, jednak nic by mi to nie dało, gdyż z daleka poznać można było, że mężczyźni są umięśnieni i wysportowani. Byłem przerażony, z niepokojem patrzyłem na biegnących do mnie „goryli”. Po kilku sekundach byłem już w uścisku największego z nich.
-Co wy chcecie?! Puśćcie mnie!- Moje krzyki i szarpanie się nic nie dawały, marnowałem tylko siły, więc zaprzestałem szamotania się. Zostałem dosłownie wrzucony do wozu, moje ręce związane grubym sznurem, a usta zaklejone czarną taśmą. Bardzo się bałem, byłem pewny że to może skończyć się dla mnie tragicznie…
Po około pół godziny jazdy, samochód zatrzymał się. Nagle poczułem okropny ból z tyłu głowy. Cały świat zawirował, następnie zblakł i wszystko stało się ciemne. Moje powieki bezwładnie opadły i później nie pamiętam już nic…

Ocknąłem się, już w całkiem innym miejscu. Pokój przypominał mi salę tortur z horrorów, których oglądałem wiele.
Moje ręce były już wolne, jednak usta wciąż pozostawały zaklejone. W moim kierunku kroczył dość wysoki mężczyzna, o ciemnych włosach, zaplecionych w dredy i męskimi rysami twarzy. Szedł z taką dumą i wyższością, a jego długi, ciemny płaszcz ciągną się po ziemi. Z wyglądu wydawał się na niewiele starszego ode mnie, jednak jego postura była o wiele „większa” od mojej. Po chwili w drzwiach pojawił się kolejny człowiek. Tym razem nieznajomy miał bardzo jasne włosy, upięte wysoko, w cienki kucyk. Jego spojrzenie było przerażające, a jego kamienna twarz od razu wzbudziła mój, jeszcze większy lęk. 
-Hej, rusz się! Tyle czekaliśmy na nową „zabawkę”…  Hyung,  bierzmy go!
-Spokojnie, P.O. Mamy sporo czasu, gdzie ci się tak spieszy.? Zabawimy się powoli z naszym nowym pieskiem- Starszy uśmiechną się w stronę przyjaciela. Ten gasząc papierosa, zamknął ciężkie, duże drzwi. Teraz obaj zmierzali w moim kierunku. Podsunąłem się najbliżej ściany jak tylko się dało. Ze strachem, błagalnym spojrzałem prostu w oczy starszego mężczyzny. Próbowałem prosić ich o litość, jednak moje usta dalej były zaklejone, bałem się sięgnąć by je uwolnić.
-Zamknij się! Proszenie, błaganie  i tak ci teraz nic nie da. Nikt cię tu nie usłyszy i nikt ci nie przyjdzie z pomocą- Jego dłoń z dużą siłą uderzyła w moją twarz. Na policzku poczułem silne pieczenie.
-Chcesz tak dostawać częściej? No odpowiedz!- Złapał moją twarz.
-Odpowiedz, chcesz?!- Krzyczał coraz głośniej, w końcu uwalniając mnie z uścisku.
Przecząco potrząsnąłem głową. Mężczyźni kazali  mi przejść na znajdujące się niedaleko łóżko. Musiałem posłusznie wykonać ich polecenie, inaczej znów  dostałbym po twarzy. Niepewnie, nie do końca świadomy tego co robię, wszedłem na mebel.
-Czy już mogę?
-Nie P.O. Ja pierwszy pobawię się z naszym zwierzaczkiem.
-Yhh – Mina z jaką stał teraz młodszy, doskonale wyrażała jego wielkie niezadowolenie.
Starszy podszedł do mnie. Jego ręce powoli spoczęły na moich ramionach. Z siłą pchnął mnie, tak że przewracając się uderzyłem ręką o kant łóżka. Już po krótkiej chwili na ciele pojawił się ślad w postaci ogromnego siniaka.  Oczy oprawcy śledziły każdy mój ruch, a na jego twarzy pojawił się przerażający uśmiech.
-No to się pobawimy, piesku…- Jego dłonie zaczęły dotykać każdej części mojego zimnego ciała.  Powoli zdejmował ze mnie koszulkę. Zacząłem drżeć, wiedziałem o co chodzi i co oni zamierzają mi zrobić. Nie mogłem nawet o tym myśleć, na samo wspomnienie o tym moje ręce dygotały jak szalone. Gdy to sobie uświadomiłem, próbowałem się wyrwać z uścisku ,jednak nie dałem rady.
-Chcesz uciec? Nie radzę kombinować, bo pożałujesz jeszcze bardziej- Mężczyzna uderzył mnie pięścią w twarz. Za chwilę zrobił to po raz kolejny. Z moich ust zaczęła cieknąć krew, która plamiła nie tylko moje ubrania, powoli kapała też na (muszę przyznać-bardzo ładny) płaszcz mężczyzny…
Już po chwili leżałem na łóżku cały nagi. Rękoma, nieporadnie próbowałem zakryć swoje ciało. Zico, tak zwracał się do niego młodszy, stał naprzeciwko mnie i z szaleństwem w oczach spoglądał na moje blade od zimna i strachu ciało.
-Mmm , nie zły jesteś- powiedział to patrząc na moją prawą dłoń, która starała się zasłonić mój członek. Ręką, szybkim ruchem oderwał taśmę z moich ust. 
-Słuchaj, jeśli będziesz grzeczny pobawimy się tylko i nikomu nic się nie stanie. Jednak jeśli będziesz próbował uciec, pogadamy inaczej-Na jego twarzy zagościł szaleńczy uśmiech.
Zico zbliżył się do mnie, jego ręce objęły moje biodra. Następnie zawędrowały na moje pośladki.
-No nie patrz się tak! Nie wiesz co robić?- wykrzyczał mi prosto w twarz. Spojrzałem na niego błagalnym wzrokiem, jednak on wzrokiem wskazał  na swoje spodnie.
-Do dzieła- Rozsiadł się wygodnie, powoli rozszerzając swoje nogi. Od razu domyśliłem się o co mu chodzi.
-Długo mam czekać?! Czy znów chcesz oberwać?- Teraz jego ton stawał się coraz bardziej nie przyjemny. Zacząłem drżeć.
-Rozepnij moje spodnie- Polecił mi starszy. Ująłem guzik w swoje trzęsące się ręce i nieporadnie rozpiąłem go. Zdjęcie spodni poszło mi znacznie szybciej i łatwiej. Nie zauważyłem, gdy podczas mojego szarpania się z materiałem, Zico zsuną z siebie miękki płaszcz i czarną satynową koszulę, ukazując swój niezwykle umięśniony brzuch.
-Twoje usta na pewno potrafią zdziałać cuda- Słowa mężczyzny zabrzmiały tak niewinnie i zachęcająco. Całe moje ciało drżało, a oczy otworzyły się szerzej na widok tak dużego przyrodzenia, jakie posiadał Zico. Wiedziałem, że im szybciej wykonam polecenie, tym szybciej zakończy się ten horror. Nie pewnie ująłem sztywnego już członka i powoli zbliżając się, zamknąłem oczy. Nie mogłem znieść myśli, że moje wargi za chwilę połączą się z przyrodzeniem mężczyzny, wbrew mojej woli. Delikatnie musnąłem ustami penisa mężczyzny.  Widziałem, że ten lekki dotyk sprawił mu małą przyjemność. Wiedziałem, że kiedy przestanę, spotka mnie coś gorszego, dlatego posłusznie obniżyłem głowę i powoli wsunąłem członka do ust...


środa, 12 grudnia 2012

Brak komentarzy:

Moje pytania dla nominowanych blogów w Liebster Award:



1.       Pierwsza k-pop’owa piosenka?
2.       Jak dawno temu poznałeś/aś ten rodzaj muzyki?
3.       Pamiętasz swoje pierwsze opowiadanie jakie przeczytałeś?
4.       Które z przeczytanych przez ciebie opowiadań spodobało, wzruszyło cię najbardziej?
5.       Jaką gwiazdę k-pop’u chciałabyś/ałbyś najchętniej spotkać?
6.       Ulubiony zespół i pisenka?
7.       Wolisz boysbandy czy girlsbandy, dlaczego?
8.       Twój ulubiony bias?
9.       O kim (parng, zespół) chciałabyś/chciałbyś przeczytać na naszym blogu?
10.   Czym jest dla ciebie k-pop?

Nominowane blogi:







sobota, 8 grudnia 2012

Brak komentarzy:

Liebstar Award

Cała ekipa blaga bardzo dziękuje blogom: http://lovecandoanything-yaoi.blogspot.com/  http://zly-baklazan-zabija.blogspot.com/2012/12/nie-spodziewaam-sie-tego-serio.html  oraz  http://keeping-love-again.blogspot.com/ za nominację do Liebster Award ;D


Zasady: 
"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Na pytania w imieniu całej ekipy odpowie adminka Zico :]

Pytania od http://lovecandoanything-yaoi.blogspot.com/

1. Jak poznałaś K-Pop?
Znajoma wstawiła na fejsie link do piosenki "Fantastic baby"-Big Bang.
2. Jaka była twoja pierwsza piosenka K-Pop, którą poznałaś?
"Fantactic baby"
3. W jakim państwie byś najchętniej zamieszkała?
Hmmm Korea lub USA.
4. Gdybyś miała możliwość do poznania jakiejś azjatyckiej gwiazdy, to kto by to był?
Z chęcią poznałabym wiele gwiazd,ale najbardziej chciałabym spotkać Zico (z Block B) bądź Lee Taemin.
5. Osoba, która jest dla Ciebie najważniejsza?
Myślę, że moja najbliższa przyjaciólka.
6. Co najchętniej byś w sobie zmieniła?
Szczerze,na pewno zmieniłabym coś w swoim wyglądzie.
7. Jaki jest twój stosunek do yaoi ;D?
Jak można poznać po blogu, wręcz kocham czytać opowiadania yaoi, więc mam bardzo "Przyjazny" stosunek do tego typu opowiadań.
8. Ulubiony paring?
Nie mam ulubionego paringu, lecz lubię czytać o paringach 2Min, lub JongMin
9. Czy potrafiłabyś zrezygnować z K-pop'u?
Mogę z pewnością stwierdzić, że NIGDY W ŻYCIU!  Wolałabym umrzeć xD
10. Ulubiona piosenka oraz zespół?
Trudno mi wybrać tylko jedno... OBECNIE jest to Block B, B2ST oraz "1000 years always be your side", jednak gdzieś tam wciąż mam sentyment do Nu'estowskiego 'Face".
11. Kto jest twoim biasem? Dlaczego właśnie on?
Uwielbiam wielu.. Trudno mi wybrać pomiędzy Taemin'em, a Zico.. Taemin- to dzięki niemu zapłonęła moja pasja do tańca, ma niebiański głos, który jest wręcz wspaniały.
Zico- Kiedy rapuje umieram. Jego męski głos...Według mnie ma najciekawszą barwę głosu w całym k-pop'ie ;D



niedziela, 2 grudnia 2012

"Ostatni list EPILOG"

6 komentarzy:

Przepraszam,że jest on taki krótki ale nie miałam pomysłu by napisać coś więcej...


*Miesiąc później*

Dziś mija miesiąc od mojej śmierci. Jako duch nie mogę opuścić tego świata póki ostatni raz nie powiem hyung’owi jak bardzo go kocham.
W ten piękny, wiosenny dzień, Minhyun przyszedł na mój grób. Uklęknął przed nim , złożył kwiat i zaczął głośno płakać.
-Dlaczego, dlaczego mi nie powiedziałeś?!- szeptał.-Nie mogłem, nie chciałem cię martwić…- Tak szkoda,  że nie możesz mnie usłyszeć…-Kocham cię Choi i nie pokocham nikogo innego niż ty, na pewno. Tak bardzo cię kocham…-Też cię kocham Minhyun.- Odpowiedziałem mu (choć mnie nie słyszał) i ostatni raz przytuliłem hyung’a.-Dlaczego mnie opuściłeś?!- Cały czas płakał. Na nagrobku położył list- mój list, który zostawiłem mu tuż przed śmiercią.



Kiedy będziesz czytał ten list (...) Ja powiem tylko: Żegnaj Mój kochany Minhyunu-ah… 

Nie chcę byś martwił się z mojego powodu. Będę zawsze przy tobie, w każdej chwili, nigdy cię nie opuszczę. Jeszcze raz tak bardzo Cię przepraszam... Hyung mam nadzieję, że mi wybaczysz. Mam Cię zawsze w moim sercu... Twój Choi .."

Wiatr zwiał kawałek zakrwawionego papieru, który szybko odleciał daleko za ogrodzenie.


Poczułem jak coś unosi mnie do góry.
-Zawsze będę z tobą- powiedziałem – Gdy tylko sobie o mnie przypomnisz przyjdę do ciebie, lecz na razie: Żegnaj Minhyun…- Wzniosłem się w górę, ku promieniom słońca.

„Na zawsze”- wyszeptałem i ostatnia łza spłynęła po moim policzku…