music

piątek, 30 listopada 2012

"Ostatni list 3 "

8 komentarzy:


Ta część jest trochę dłuższa, niż pozostałe. Dlaczego? Nie chciałam dzielić końcówki na 2 bardzo krótkie części... Bonusem jest to, że do opowiadania stworzony jest EPILOG, który pojawi się niebawem.



-Słuchaj, proszę nie mów reszcie, ale niedługo umrę…- W oczach hyung’a pojawiły się łzy. Musiałem mu to powiedzieć..
-To żart Renni,ne? Powiedz, ze to pieprzony żart!
-Hyung, chciałbym..
-Ale co to? Co ta za cholera cię zabiera?!

-Słuchaj, byłem na badaniach, wykryto u mnie bardzo rzadką i nieuleczalną chorobę krwi.  Po prostu nie można mi już pomóc, hyung ja.. Umieram.. Zostały mi niecałe 2 miesiące życia- teraz także z moich oczu popłynęły strumienie łez. Nie umiałem się powstrzymać. Kim patrzył na mnie cały zapłakany.-Tak musi być i już nic na to nie poradzę- dodałem pochlipując.
-Proszę nie mów im, nie chcę ich martwić.-Jasne, ale nie rozumiem dlaczego? Przecież byśmy ci pomogli, wspieraliby ci wszyscy.
-Po prostu zrób to dla mnie Hyung, proszę.- Przyjaciel tylko skiną głową.-Wracajmy do domu...



*Tydzień później*


Kim obiecałeś, że wybierzemy się gdzieś razem, tylko TY i JA! – Aron klęknął przed siedzącym na kanapie Jr’em. Złapał go za rękę i potrząsał nią.
- Jesteś taki inny od pewnego czasu, coś nie tak?
-Dobrze hyung, pójdziemy do.. kina, ok?- powiedział Kim z uśmiechem. 


Już po 15 minutach starszych nie było w dormie. Zostałem tam sam, zastanawiałem się gdzie jest Minhyun. Nie wiedziałem go od rana.  Nagle usłyszałem trzask drzwi.-Minhyun!- Od razu podbiegłem do chłopaka i mocno objąłem jego szyję.

-Coś się stało maknae?- Jego uśmiech zawsze tak mocno rozpalał moje serce.
-Nic hyung. Po prostu: Kocham Cię!- ostatnio zdałem sobie sprawę  z tego, że rzadko mu to mówię. Kto będzie mu to powtarzał, kiedy mnie już nie będzie?
-Wypożyczyłem filmy, kupiłem popcorn, przygotowałem ciepły koc i kakao. Może być?
-Minhyun, świetnie!
Po krótkiej chwili siedziałem w objęciach mojego chłopaka. Okrywał nas ciepły koc, jednak jego ciepło było czymś innym niż ciepło dawane mi przez Hyung’a.


Cały wieczór spędziliśmy przed telewizorem wcinając popcorn. Koło 10 wrócili chłopaki i wspólnie zamówiliśmy pizze.  Brakowało tylko Baekho, który pojechał na weekend do domu.-Minhyun, róbmy tak częściej.

-Choi, chcesz częściej oglądać głupie komedii w TV i te „nasze dwie komedie”?- wskazał palcem na bijących się JR’a i Arona.
-Nie hyung , chcę częściej czuć twoje ciepło…



*Miesiąc później*



Ostatnio stałem się zamknięty w sobie, posmutniałem i każdy mi to powtarzał.  Jak oni zachowywali by się, gdyby to był ich ostatni tydzień życia? Ostatnie kilka dni… Nie potrafiłem sobie tego wszystkiego wytłumaczyć. Nie wyobrażałem sobie zostawić mojego Minhyun’a. Tak bardzo go przecież kocham! Teraz gdyz a każdym razem spoglądałem na jego uśmiechniętą twarz, w moich oczach pojawiały się łzy. 

Od kilku dni czułem się znacznie gorzej.  Czułem, z e.. umieram..
-Hej, Kim! Co się dzieje z Choi? Od paru dni nie odzywa się i wciąż chodzi z zapłakanymi oczami.. Ma jakieś kłopoty, co się stało?

-Minhyun, naprawdę nie wiem. Sam się nad tym zastanawiałem- hyung spuścił wzrok i odszedł. Patrzyłem na Minhyun’a, schowany za drzwiami. Widziałem jego smutną i zatroskaną twarz.
*Już niedługo nie będziesz musiał się  zastanawiać, hyung*- wyszeptałem do siebie.



***



Ten dzień był inny niż wszystkie. Słońce  pięknie świeciło, więc zdecydowałem że wybiorę się ostatni raz w „moje miejsce” Lubiłem tak przychodzić, kiedy było źle, by pomyśleć. Znaliśmy je tylko ja i Minhyun. Na drzewie pod którym zawsze przesiadywałem, wyryte było tyle słów, napisów i dat że nawet ja nie mogłem określić ich ilości. Najpiękniejszym napisem był: „Choi i Minhyun, na zawsze”…

Gdy tylko tam dotarłem od razu podbiegłem do  drzewa i wpatrywałem się w ów napis.

-Na zawsze? Czyli jak umrę, też będziesz mnie kochał Minhyun?- Mówiłem sam do siebie- Ja ciebie będę kochał zawsze, nawet gdzy mnie już nie będzie na tym świecie.- Usiadłem, zamknąłem oczy i wsłuchiwałem się w śpiew ptaków. Przesiedziałem tam prawie cały dzień. Wszyscy byli zajęci, więc nikt nie martwił się gdzie jestem. 


Nim się obejrzałem, było już popołudnie. Słońce powoli, pięknie zachodziło za horyzont. Wciąż myślałem o nim- o moim hyung’u…

Nagle poczułem mocny ból w klatce piersiowej.

-Aaaa! – Wyrwało się z ,mojego gardła. Ból był nie do opisania.
-Boże, co się dzieje?!- Płakałem z bólu, który teraz powoli słabł. -Nie! Nie teraz!- krzyczałem przez łzy. -Nie zabieraj mnie…- szlochałem coraz mocniej. Czułem, ze to się zbliża- mój koniec. Próbowałem wstać, lecz nie dałem rady. Nogi po woli przestawały reagować na jakiekolwiek rozkazy. Poczułem coś mokrego na podbródku. Sięgnąłem ręką by sprawdzić ręką, co to. Moja twarz pobladła gdy zobaczyłem całą rękę we krwi! Nerwowo zacząłem wycierać twarz. Ta jednak nie przestawała wydobywać się z moich ust. Wielki chłód ogarnął moim ciałem, ręce, nogi i wargi zaczęły lekko drgać.  Krew plamiła już nie tylko moją twarz, ale też całą koszulkę. Serce waliło jak opętane, a pot zwilżył rozpalone czoło. Czułem, że słabnę…
Wyjąłem telefon i resztką sił wybrałem numer Minhyun’a.
-Słucham Choi. Gdzie ty jesteś? Czekam na ciebie w domu.
-Hyung, proszę przyjdź na „nasze miejsce” . Wezwij karetkę na tamten adres. Proszę, hyung pospiesz się… -kiedy kończyłem to zdanie, kilka kropel krwi zaplamiło ekran telefonu. Próbowałem wstać, jednak to tylko pogorszyło mój stan. Chciałem ostatni raz spojrzeć na nasz napis. Zapłakanymi oczami spoglądałem na litery.
-Na zawsze, Minhyun, zawsze będę cię kochać- wyszeptałem ciężko. Teraz  z trudem nabrałem powietrza do płuc.  Zacząłem krztusić się, ciągle płynącą krwią. Kaszlałem coraz mocniej. W końcu osunąłem się na ziemię, plamiąc napis…



-Hyung,gdzie jesteś?- Wzniosłem oczy ku niebu... Usłyszałem syrenę karetki i tupot biegnącej osoby. To był Minhyun biegnący w moim kierunku.
-Ren! Renni!

-Hyung, przepraszam..-poczułem jak fala ciepła ogarnia moje ciało. Zamknąłem oczy,już nie.miałem siły walczyć z tym bólem. Leżałem, cały w kałuży mojej krwi. Czułem jak jak Hyung bierze mnie w swoje ciepłe ramiona. Ze  zmęczonych już oczu pociekły mi łzy.
-Nie zostawia mnie maknae, błagam!- Resztkami sił, otworzyłem oczy i ujrzałem zapłakanego Minhyun'a.
-Przepraszam Hyung...Przepraszam, że nie powiedziałem ci, że jestem chory. Nie chciałem cię martwić...
-Choi będzie dobrze.
-Nie Hyung, ją wiem że umieram...Kocham cię i będę cię kochał na zawsze, pamiętaj- wcisnąłem papier w jego dłoń-Przeczytaj to Hyung, kocha..-nie dokończyłem bo zbrakło mi oddechu. Świat zaczął zanikać. Odchodziłem z tego świata w objęciach najbliższego mi Minhyun'a. Czułem się szczęśliwy. Ostatni raz zaczerpnąłem powietrza, moimi zakrwawionymi ustami. Poczułem ulgę... Moje serce przestało bić. Ostatnia kropla łzy spłynęła po moim policzku. Nie czułem już nic, żadnego bólu.
 Uniosłem się do góry i zobaczyłem siebie leżącego na kolanach Hyung'a. Nigdy nie widziałem by tak płakał.
-Niee ..! Dlatego?!?-krzyczał. Moje ciało wydawało się takie kruche. Nie mogłem powstrzymać łez.
Teraz byłem duchem, tylko wspomnieniem. Bóg wolał mnie do siebie musiałem opuścić tan świat. Wzniosłem się wyżej. Jeszcze raz spojrzałem tylko na zakrwawiony napis: "Choi i Minhyun, na zawsze..."

sobota, 24 listopada 2012

"Ostatni list 2 "

3 komentarze:


Po około 10 minutach dłubania widelcem w talerzu zrozumiałem, że nie jestem głodny. Odstawiłem talerz do zlewu i od razu  do pokoju. Z lekkim zdenerwowaniem otworzyłem drzwi. Na łóżku czekał na mnie Minhyun. Ręką poklepał miejsce obok siebie. Oczy wiście usiadłem zaraz obok niego.
-Wiem, że często ci to mówię, ale będę to mówił tyle razy ile tylko będę mógł: Kocham Cię Choi. -Też cie kocham hyung- odpowiedziałem powoli zatapiając się  w jego oczach. Nie zauważyłem nawet kiedy Minhyun rozpiął i zsuną mi koszulę. Siedziałem teraz półnagi. -Oh jak ja kocham twoje ciało- hyung delikatnie przesuną dłonią po moim nagim torsie. Westchnąłem lekko czując delikatną dłoń na swoim ciele. Teraz oczy Minhyun’a patrzyły na mnie z takim pożądaniem, a jednocześnie taką miłością. Starszy chwycił mnie za ramiona i delikatnie położył na łóżku. Jego usta składały setki delikatnych pocałunków na mojej szyi, ramionach i klatce piersiowej.  Z każdym dotknięciem warg traciłem nad sobą kontrolę. -Hyung, dziś jestem cały twój- wyszeptałem mu do ucha. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Od razu począł zdejmować z siebie T-shirt i spodnie.
W twej cgwili byliśmy tylko my. Nic innego dookoła nie istaniało. Minhyun był taki delikatny wobec mnie. Jego dłonie powoli i dokładnie odkrywały każdy milimetr (teraz całkiem nagiego) mojego ciała. -Kocham cię Ren. Kocham jak nikogo innego. Czy.. Czy ty jesteś na to gotowy? -Hyung-oczywiście że jestem- odpowiedziałem z uśmiechem. -Kocham cię dla ciebie zrobię wszyst…- nie mogłem dokończyć zdania bo usta Minhyun’a z wielką namiętnością mi przerwały. Nasz pocałunki nigdy dotąd nie były tak przepełnione uczuciem.
Jego ręce wędrowały  coraz niżej, aż dotarły tam gdzie zamierzały. Straszy zaczął delikatnie przesuwać ręką po moim członku. Widząc, że sprawia mi to przyjemność zaczął przyspieszać. Przerwał nasz pocałunek-teraz jego usta  zjeżdżały coraz niżej i niżej… Zatrzymały się dopiero w okolicy ud. Na jego twarzy pojawiła się niepewność. -No zrób to Hyung, nie bój się. Będę odważny J Jestem pewien… -Dobrze mój kociaku- te słowa zabrzmiały tak podniecająco… Hwang lekko rozszerzył moje nogi i już po chwili poczułem lekki ból. Który jednak wydał mi się taki przyjemny. Z moich ust wyrwał się cichy jęk. -Nie bój się Choi będę delikatny-i taki też był. Z każdym kolejnym jego ruchem bioder czułem coraz większą przyjemność.  Odchyliłem głowę w tył wydając przy tym kilka westchnięć. -Czy jest ci dobrze? -Tak jest cudownie Hyung.- nawet teraz był taki opiekuńczy. To prawda nigdy nie czułem się tak doskonale. Po wielu minutach naszej „zabawy” poczułem przyjemne ciepło. -Oh to było wspaniałe- leżałem teraz wtulony w ramiona mojego chłopaka. Minhyun dyszał lekko zmęczony, ja zaś leżałem cały spocony. -Choi, hmm nie wiedziałem, że potrafisz być tak niegrzeczny- powiedział z uśmiechem.
Przyznając się to był mój pierwszy raz- ale jaki cudowny. Zapamiętam to do końca życia. -Skoczę do łazienki się schłodzic- oznajmiłem starszemu. -Mogę pójść z tobą ? ;P -Jasne kochanie…

Następnego dnia obudziłem się dość wcześnie. Promienie  lekko oświetlały nagie ciało mojego Hyung’a. Ahh ja on jest piękny. Teraz wydawał się jeszcze bardziej cudowny niż zawsze.
Postanowiłem po cichu wstać i przygotować dla nas śniadanie. Kiedy zszedłem do kuchni od razu zabrałem się za smażenie jajek i przygotowywanie kanapek. Po około 20 minutach w kuchni zjawił się. Głodny jak zawsze, Baekho. -Siema młody. Hmm widzę śniadanie dla dwojga… O nas już zapomniałeś?- Nie wiedziałem co powiedzieć, fakt, nie pomyślałem o tym. -Prze… przepraszam, nie chciałem was urazić czy coś pod… -Nie no co ty, żartowałem. Każdy tu przecież ma dwie raczki i mózg… No nie wliczając Aron’a ;) Poradzimy sobie- hyung otworzył lodówkę, zastanowił się chwilę i zabrał ze sobą cały talerz wczorajszej zapiekanki. Oczywiście usadowił się na fotelu w salonie i począł oglądać swój ukochany serial. Po kilku minutach na dole zjawili się Jr z Aron’em. -Hyung przestań! Nie oddam ci tych bokserek! Dlaczego niby  mam ci je oddawać, czy pożyczać?! -One są takie sexy.. -Sexy ale na mnie- Jr uśmiechnął się. -Tak wiem… Ale bez nich wyglądasz jeszcze lepiej- jeszcze przez kilka dobrych minut kłócili się który wygląda bardziej „sexy” w samych bokserkach czy bez nich… To oni w tym domu zapewniali prawdziwą rozrywkę ;)
Gdy skończyłem robić śniadanie od razu ruszyłem w stronę naszego pokoju. Jednak napotkałem przeszkodę, a właściwie dwie. Aron i JR… -Powiedz maknae, który z nas ma ładniejszy tyłek?- oboje wypieli się tyłem do mnie i poczęli kręcić tyłkami jak na wybiegu.
-Ah, chłopaki ..yy… No myślę, że oba pewnie są ładne- nie wiedziałem co odpowiedzieć. Dlatego też od razu zwinnie ich ominąłem i szybkim krokiem ruszyłem do pokoju. Czekał tam na mnie  mój kochany Minhyun. W miłej atmosferze zjedliśmy śniadanie i razem z wszystkimi ruszyliśmy na sesję zdjęciową. Podczas jej trwania (już około 4 godzin) poczułem się bardzo źle. Było mi gorąco, zalał ,Mie pot, a cały świat dookoła kręcił się jakbym był na karuzeli. W pewniej chwili poczułem mocny ból w klatce piersiowej i.. to tyle co pamiętam z planu. Następnym wspomnieniem  jest przerażona  mina Minhyuna i głos syreny karetki.
-Co…? Co się stało? Gdzie ja jestem?
-Już dobrze Renni , zemdlałeś, jedziemy do szpitala. -Do szpitala..? – *nie, nie tylko nie do szpitala, wtedy się wszystko wyda* myślałem. To na pewno przez tę cholerną chorobę. Jeśli to będzie się powtarzać, jak ja to ukryję przed chłopakami?!
Po Okołu 2 godzinach spędzonych w szpitalnym łóżku, usłyszałem że mogę wyjść. -Choi , następnym razem uważaj na siebie bardziej. Nie możesz się tak przemęczać . Wiesz, ze ta choroba to nie byle co. Jeśli nie będziesz uważał to może to się skończyć wcześniej. Przepraszam, że mówię w to taki sposób, ale chyba każdy dzień się liczy, prawda? -Racja doktorze, dobrze..- Jego słowa brzmiały wciąż w mojej głowie. Ostatnie 2 dni były tak wspaniałe, że nie pamiętałem nawet o chorobie, lecz teraz… Nie poddawałem się. Choć tak bardzo się bałem nie dałem po sobie tego poznać. Odwróciłem się i ujrzałem przerażoną twarz Jr’a. -Jak to każdy dzień się liczy, jaka choroba? Choi, do cholery o co tu chodzi? Dlaczego nic nie powiedziałeś? – Zasypywał mnie pytaniami, a ja nie stałem jak kołek i nie wiedziałem jak i co odpowiedzieć. -Słuchaj, proszę nie mów reszcie ale niedługo umrę…- W oczach hyung’a pojawiły się łzy, musiałem mu to powiedzieć…

sobota, 3 listopada 2012

"Ostatni list 1 "

3 komentarze:


Dziś (w polsce) obchodzimy urodziny naszego kochanego Ren'a<3 Z tej oto właśnie okazji zapraszam na yaoi z jego udziałem :D

Oczywiście serdeczne życzenia dla Choi'ego :D 




Autor: Zico
Tytuł: "Ostatni list"
Gatunek: Yaoi, dramat-komediowy
Rodzaj: W częściach. 
FanClub: Nu'est
Muzyka: tworzone przy "Tomorrow"-Teayang , "Blue"-Big Bang i "Not over you"-Nu'est




*Kochany Minhyun!
 Kiedy będziesz czytał ten list ,mnie pewnie nie będzie już na tym świecie. Niestety musiałem Cię opuścić. Mogłem walczyć z Aronem (na poduszki), z tobą byś w końcu przestał mnie łaskotać… Walczyłem też z „tym”, jednak tę walkę przegrałem…

Przepraszam, że nic ci nie powiedziałem, ale nie chciałem Cię martwić, chciałem te ostatnie tygodnie spędzić z tobą i tylko z tobą. 

Minhyun! Kocham Cię i nigdy nie przestanę. Kim powinien Ci wszystko wyjaśnić. Ja powiem tylko: Żegnaj Mój kochany Minhyunu-ah…*


Ostatnie słowa listu sprawiły, że w moich oczach pojawiły się łzy. Zawsze starałem się nie płakać, ale teraz nie wytrzymałem. Ukrywałem mój smutek przed Minhyun’em, by nigdy nie musiał się martwić z mojego powodu. Czy na prawdę to koniec? Czy już nigdy więcej nie zobaczę mojego Hyung’a? To sprawiało, że moje serce pękało no miliony drobnych kawałeczków… Jednak obiecałem sobie, że do końca nie dam mu poznać mojego smutku, ne?
Usiadłem więc na łóżku, zamknąłem zeszyt z moim listem i schowałem go głęboko w szufladzie.
-Ren! Śniadanie!- usłyszałem miły głos Aron’a.
-Już idę- szybko narzuciłem na siebie starą bluzę i udałem się do kuchni. Po przekroczeniu drzwi stanąłem, odwróciłem się i jeszcze raz spojrzałem na  nasz pokój (mój i Minhyuna). Otarłem ostatnią kroplę łzy i już z uśmiechem na twarzy zszedłem na dół…

*   *   *
Doskonale pamiętam tamten dzień-najgorszy dzień w moim życiu. To wtedy dowiedziałem się, że mam bardzo rzadką   chorobę krwi, oraz że zostało mi nieco ponad 2 miesiące życia. Lekarz powiadomił mnie, że jest to nieuleczalna choroba i nic już nie może dla mnie zrobić.
Spanikowany wybiegłem z gabinetu na szpitalny taras. Nie mogłem uwierzyć w słowa lekarza. Nie, przecież to wszystko nie mogło się tak skończyć! Nie teraz gdy wszystko tak świetnie się układa!
Mój oddech stał się szybszy, ciężki, ręce zacisnęły się na barierce, a z oczu pociekły łzy. Chłodny wiatr rozwiewał moje blond włosy i szarpał rozpięta kurtką. Jednak teraz nie zwracałem na to najmniejszej uwagi. Nie byłem wstanie skupić się na czymkolwiek. Zamarłem w bezruchu, nogi pode mną ugięły się, czułem że upadam na kafelki. Oparłem głowę o barierkę tarasu i zamknąłem zapłakane oczy. Nie wyobrażałem sobie końca-mojego końca, końca tego wszystkiego, końca naszej miłości… Nie wiem ile czasu tam spędziłem, ale wiem, że wystarczająco długo by trochę się uspokoić. Wiedziałem, że nie mogłem powiedzieć o tym nikomu. Nie chciałem żeby się smucili, wystarczyło, że ja cierpiałem…
Nagle poczułem wibracje w lewej kieszeni.
-Słucham?
-Min Ki? Gdzie ty do diabła jesteś?! Miałeś wrócić godzinę temu!- w słuchawce usłyszałem lekko zdenerwowany głos MinHyun’a.
-Minhyun-ah! To ty. Przepraszam, zasiedziałem się w…yyy…w parku! Jest piękna pogoda-kłamstwo przychodziło mi z taką trudnością. Zawsze byłem szczery i nie potrafiłem okłamywać ludzi a w szczególności ludzi, którzy są dla mnie bardzo ważni-jak Minhyun.
-Dobrze już Choi. Po prostu wracaj szybko do domu. Obiad stygnie, pospiesz się- jego głos był teraz jak zwykle miły, ciepły i serdeczny. Oh, on zawsze się o mnie troszczył. Nigdy nie pozwoliłby bym był głodny, lub aby było mi zimno. Za to (i nie tylko) go kochałem, był taki opiekuńczy…
-Jasne Hyung- odpowiedziałem z radością w głosie, na chwile zapominając o wynikach badań.
Postanowiłem nikomu nie mówić o mojej chorobie, a szczególnie Minhyun’owi. Trudno będzie ukrywać to przed chłopakami, jednak nie mogę ich tak ranić…
Ruszyłem w stronę domu z myślą, że zbliżające się 2 miesiące chciałbym spędzić jak najlepiej.

*   *   *


-Chłopaki! Moglibyście przestać się miziać chociaż przy stole?!- Minhyun z irytacją zwrócił się do Arona i Kim’a.
-Ej Minhyun, spokojnie. Zazdrościsz nam? Po prostu tez byś tak chciał, a twojego kochanego maknae wciąż nie ma…- Jong Hyun prowokująco oblizał swoje wargi.
-Chłopaki dajcie spokój. Aron-odsuń się na chwilę oj Kim’a, a ty stary wyluzuj, niech się sobą nacieszą. Nie często jemy coś wszyscy razem.- DongHo jak zwykle jako jedyny był spokojny i opanowany.
-Jestem!- Wykrzyknąłem gdy tylko zamknąłem drzwi. Wszedłem do kuchni gdzie czekali na mnie przyjaciele. Minhyun od razu kazał mi siąść do stołu, zaraz  po tym gdy przywitał mnie namiętnym pocałunkiem. Ach jak ja kochałem kiedy to robił. Kiedy swoimi dłońmi delikatnie obejmował moje ramiona, a jego usta z takim uczuciem wbijały się w moje. Uwielbiałem być tak blisko Minhyun’a…
Nasze gołąbeczki (Aron i JR) karmiły się nawzajem zapiekanką przygotowaą przez Baekho. Natomiast sam „szef kuchni” siedział w salonie oglądając nowy sezon „Hello Baby” i pochłaniająć ogromne ilości ów zapiekanki.
-Choi gdzie ty byłeś? Martwiłem się- Hyung objął mnie, siedzącego przy stole.
-Hyung byłem na spacerze. Przepraszam, że cie ze sobą nie zabrałem, ale nie wiedziałem kiedy kończysz sesje.
-Już dobrze, ważne że już jesteś- teraz przytulił mnie jeszcze mocniej. Z trudem połykałem kawałki obiadu.
-Kiedy skończysz przyjdź do pokoju- Ta mina Minhyun’a… Nigdy Ne wiedziałem co oznacza. Nie wiedziałem czego się spodziewać...

piątek, 2 listopada 2012

'Haru Haru" [OS]

7 komentarzy:

Taki mały OneShocik.. :D Mam nadzieję, ze się wam spodoba :D


Autor:Chunji
Tytuł: "Haru Haru"
Gatunek: OneShot
Rodzaj: Dramat
FanClub: Big Bang

Wszyscy siedzieli w salonie.No prawie wszyscy. Nie było tylko T.O.P. Każdy zaczynał się martwić, bo zawsze jakby miał się spóźnić to dzwonił żebyśmy się nie martwili. Była już 03:00 w nocy a go ciągle nie było. Zmartwiony G-Dragon zszedł na dół, aby zrobić sobie kawy. Jak schodził zobaczył Hyunga siedzącego na kanapie jak gdyby nigdy nic.
-Hyung gdzie ty byłeś....?-mówił zmartwionym głosem jednocześnie ciesząc się z tego że jego przyjaciel nareszcie jest w domu.
-Od kiedy tak masz..?-pytał ze złością piorunując lidera wrogim spojrzeniem
-Hyung o czym ty mów......-nie dokończył bo Choi mu przerwał
-Od kiedy mnie kochasz....? GD stał jakby ktoś mu wbił nóż w plecy.Nie wiedział co ma powiedzieć był przerażony
-Hyung skąd ty to wiesz?
-Trzeba było tak nie rozmawiać tak głośno przez telefon !!!!
-Podsłuchiwałeś? Hyung pewnie teraz się spodziewasz że będe wszystkiemu zaprzeczać?!Wręcz przeciwnie tak Top kocham cię!!
Kocham cię od 2 lat i źle mi z tym było ty mnie traktowałeś jak brata, myślałeś że ja cię też traktuje jak brata, ale nie kocham cię jak ktoś zakochany!Jak zakochany debil który nie może dostać miłości!!! -T.O.P nie wiedział co powiedzieć. Tak to tylko palną że on go kocha a o tej rozmowie to też bo strasznie głośno rozmawiał ale nie wiedział o czym. Chciał sobie z niego pożartować nie wiedział że to prawda że GD go kocha, że czuje do niego coś więcej niż do przyjaciele czy brata. Nim Top się obejrzył GD wyszedł z domu zatrzaskując za sobą drzwi.Chciał za nim wybiec ale jego nogi odmówiły posłuszeństwa.
Rano już każdy wstał i szykował się do wyjścia na audycje radiową. T.O.P jak i G-Dragon zachowywali się tak jakby nic się nie wydarzyło. Gdy dojechali na audycje wszystko szło jak po maśle. No przynajmniej tak było do póki słuchacze nie zaczęli dzwonić i zadawać nam pytania. Jedna dziewczynka zadzwoniła i zapytała się T.O.P- Jakbyś miał wybierać pomiędzy członkami zespołu z kim byś miał chodzić ? -T.O.P zapomniał języka nie chciał zranić G-Dragona i powiedział:
- Wybrałbym Deasunga- Jednak nie udało mu się go nie zranić. W G-Dragona oczach pojawiły się łzy po czym wyszedł.Nikt nie wiedział o co mu chodzi z wyjątkiem T.O.P. Prezenter radiowy postanowił zakończyć audycję ze względu na brak GD. Reszta zespołu od razu zaczęła szukać Lider. Okazało się że czekał w samochodzie. Od tamtej pory był inny. Wrzeszczał na kogo tylko się dało. Nawet fakt, że nagrywali dzisiaj teledysk. Gołym okiem było widać, że Maknae ma gorączke i go boli głowa. Jednak G-Dragon nic sobie z tego nie robił. Kazał mu jechać bez względu na wszystko. Zachowywał się tak jakby nie miała serca a jak już to z lodu. Podczas nagrania Seungri nie wytrzymał i zemdlał. Każdy zaczał się nim opiekować jednak GD stał i wrzeszczał:
-Dajcie spokój pewnie udaje bo mu się chce spać!!!
-Ty jesteś nie normalny!! O co ci chodzi nie widzisz że on jest chory i potrzebuje odpocząć! Pomyśl co on czuje!!-wykrzyczał Deasung.
-A to co ja czuje nikogo nie obchodzi !!!- Ze łzami w oczach wyszedł. Wsiadł do samochodu i pojechał.
-On ma racje...-mówił załamanym głosem Teayang
-No bo czy ktoś się go zapytał dlaczego w tedy wyszedł z audycji, dlaczego się tak zachowuje, dlaczego wcześniej płakał...?
NIk się nie odzywał. Seungri już zdążył się ocknąć. Na szczęście to było tylko chwilowe omdlenie z przemęczenia, nic poważnego.
W dormie Big Bang panowała smutna atmosfera.Każdy czuł się winny, że nie porozmawiali z liderem o jego problemach. Gdy wszyscy jechali samochodem na zakupy zobaczyli samochód G-Dragona zaparkowany pod cmentarzem. T.O.P który prowadził zatrzymał się. Wszyscy wysiedli i ruszyli w stronę bramy na cmentarz. Gdy przeszli do końca zobaczyli siedzącego Lidera na ławce.Bardzo mocno płakał.
-Hyung co się dzieje?-Maknae postanowił zacząć. Każdy usiadł obok niego przytulając go.
-Ja mam już dosyć nie chce mi się żyć!!...-Mówił a łzy zaczęły mu spływać coraz mocniej...
-Hyung co ty mówisz....?- Wszystkim w oczach stanęły łzy nikt nie wiedział dlaczego GD się tak zachowuje.
-Moi rodzice nie żyją mieli wypadek ....-Powiedział głośnym głosem.Te słowa naprawde dużo musiały go kosztować.Nikt nie wiedział co ma zrobić. Nie spodziewali się czegoś takiego. Gdy cierpi jeden członek zespołu, cierpi całe Big Bang. T.O.P nie mógł wytrzymać, kucnął przed Liderem o go pocałował. Wszyscy zrobili duże oczy nie wiedząc co się dzieje. Kwon tylko lekko odwzajemnił pocałunek.
-Kocham cię.-powiedział T.O.P całując go w policzek.
-Ja ciebie nie nawidzę!! To przez cienie to wszystko!!!
-Co ty mówisz, niby dlaczego przeze mnie!?- powiedział zdezorientowany Choi.
-Gdybyś w tedy ze mną się nie drażnił nie wybiegł bym z domu jak opętany nie wbiegł bym na drogę i nie spowodowałbym tego wypadku!!!!!!
Teraz już wszyscy rozumieli jego zachowanie i nie mieli serca się na niego złościć. Kwon już trochę się uspokoił. Wszystkich przeprosił nawet T.O.P.
Gdy był już późny wieczór w dormie Bangów, GD poszedł do pokoju Choi-ego i rzucił mu się na szyję.
-Ja ciebie też kocham. Przepraszam za to co mówiłem na cmentarzu ale....
-Wiem Kwong nie byłeś sobą ja cię rozumiem. Pamiętaj będę cię kochał dzień po dniu :*